Szef białoruskiego KGB Wadzim Zajcau poinformował we wtorek po południu, że za zamachem stoi mężczyzna o niesłowiańskim wyglądzie. Służby aresztowały dotychczaas trzy osoby, przyjmowane są także trzy motywy potencjalnych sprawców: zamach młodych ekstremistów łączonych z anarchistami; chęć destabilizacji sytuacji na Białorusi lub atak osoby niepoczytalnej.
To był zamach?
Kilka godzin wcześniej Andrej Szwed, zastępca prokuratora generalnego na Białorusi poinformował, że zatrzymano kilka osób, które mogą mieć związek z aktem terrorystycznym w mińskim metrze. Białoruskie MSW sporządziło portrety pamięciowe dwóch podejrzanych. Jeden z portretów został opublikowany m. in. na portalu lifenews.ru. Według informacji tego portalu bombę odpalił jeden człowiek, lecz mógł mieć wspólników. Powołując się na białoruskie MSW podano, że eksplozję wywołał mężczyzna średniego wzrostu, o kaukaskich rysach twarzy, pokrytej zarostem. Świadkowie twierdzą, że podejrzany miał ciemnogranatową kurtkę, ciemne spodnie, niebieski kapelusz i dużą sportową torbę. Według informatora, cytowanego przez portal mężczyzna mógł mieć 25-35 lat.
Osobiście nadzorujący śledztwo ws. wybuchu prezydent Łukaszenka już w poniedziałek stwierdził, iż nie wyklucza, że za eksplozją stoją osoby z zewnątrz, sugerując, że może to być ktoś z zagranicy.
W poniedziałek na spotkaniu z szefami resortów siłowych, transmitowanym przez telewizję, Łukaszenka oświadczył, że Białorusi "rzucono poważne wyzwanie", na które potrzebna jest "adekwatna odpowiedź". Prezydent polecił bezzwłoczne postawienie przed sądem osób, u których znaleziona zostanie niezarejestrowana broń i materiały wybuchowe.