Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Świat

Pożar gaszony benzyną

Pożar gaszony benzyną. Włochy, Grecja i Europa w opałach

Natłok złych informacji jest tak wielki, że na niektóre już mało kto zwraca uwagę. Choćby na dzisiejsze pogorszenie włoskiego ratingu.

Gorsza ocena wiarygodności Włoch wywołała wściekłość premiera Berlusconiego, który zapewne nawet nie pomyślał, że sam walnie się przyczynił do decyzji Standard & Poor’s. Jego chaotyczne przygotowywanie pakietu oszczędnościowego mogłoby służyć za antyprzykład ratowania kraju przed bankructwem. Na szczęście inwestorzy na giełdach zareagowali zdecydowanie spokojniej niż Berlusconi. Dlaczego? Bo ich oczy są nadal zwrócone na Grecję i jej tyleż heroiczną, co beznadziejną walkę z deficytem.

W przypadku Grecji w zasadzie nie zmienia się nic od ubiegłego roku. Z powodu ciężkiej recesji wpływy podatkowe nieustannie spadają, więc dotychczasowe cięcia i oszczędności okazują się niewystarczające. Wówczas, w obawie przed niekontrolowanym bankructwem, europejscy politycy zmuszają Greków do nowych wyrzeczeń. Ci wymyślają następny podatek oraz dalej tną płace, recesja jeszcze się pogłębia, a bezrobocie rośnie i po kilku miesiącach cały scenariusz trzeba powtórzyć. Przypomina to gaszenie pożaru dolewaniem benzyny.

Tym razem znowu greccy politycy mówią o olbrzymich redukcjach w administracji publicznej oraz ordynują społeczeństwu nowy podatek od nieruchomości. W kraju, gdzie zdecydowana większość mieszkańców jest właścicielami, a wielu zainwestowało w nieruchomości cały swój majątek (drachma przecież nie była nigdy pieniądzem godnym zaufania), taka danina wywołuje olbrzymie oburzenie. Ale równocześnie może zapewnić kilka miliardów euro, jeśli uda się ją wyegzekwować. Jest więc idealna, aby przetrwać kolejny kwartał i dostać następną transzę międzynarodowej pomocy. A potem wymyśli się kolejny podatek. Bo przecież w odbicie greckiej gospodarki od dna w najbliższym czasie nikt nie wierzy. Tegoroczny spadek PKB na pewno przekroczy 5 proc.

Niestety, nie tylko grecki pożar podnosi temperaturę na giełdach.

Reklama