Głosowanie odbędzie się 17 stycznia. Przy okazji zmieni się też 14 wiceprzewodniczących Parlamentu Europejskiego i szefowie komisji. Bo choć nie ma formalnego zapisu w regulaminie Parlamentu Europejskiego, który narzucałby te zmiany, to przetasowania na stanowiskach są pewne.
Pożegnaniem polskiej prezydencji Strasburg żył już od wtorku. We wtorek frakcja Europejskiej Partii Ludowej (EPL), czyli siła w której Polacy są najliczniejszą grupą, zorganizowała pożegnalne przyjęcie. W środę odbyła się najpierw debata, a potem konferencja prasowa na temat podsumowania polskiego przewodnictwa. Polska już dawno nie miała w Europie tak dobrych notowań. I wielką zasługą tego rządu i naszej prezydencji jest na pewno zmiana na korzyść naszego wizerunku. Tak jak podkreślał premier Donald Tusk udało nam się pokazać, że Polska nie jest źle zorganizowanym krajem, który w dodatku ma nieustannie problemy z sąsiadami.
Zebraliśmy więc pochwały od wszystkich przewodniczących poszczególnych frakcji. Martin Schulz mówił, że jako przewodniczący swojej grupy politycznej przeżył już 15 prezydencji i polska, według niego, bez wątpienia była najlepszą z nich. Olle Schmidt z frakcji Liberałów i Demokratów uznał, że Tusk - w trakcie prezydencji - prowadził prawdziwie europejską politykę. A Joseph Daul z EPL podkreślał, że Polska pokazała, że pracując razem możemy być skuteczniejsi. Pana kraj, tak jak inne kraje Europy środkowowschodniej znają cenę wolności i znaczenie solidarności- mówił Daul. Chwalił nas też przewodniczący Barroso, mówiąc, że Polska bardzo wysoko podniosła poprzeczkę i teraz każdemu innemu krajowi będzie trudno sprostać. Do pochwał dołączył Jacek Saryusz-Wolski podkreślając, że najcenniejszym rezultatem naszej prezydencji jest to, że Polska rozpoczynała ją w Unii podzielonej i najczęściej przedstawianej jako 17+10, a kończymy ją w Unii 27-1 (chodzi o Wielką Brytanię).