Prezydent Dilma Rousseff nie ma żadnych wątpliwości, że sam Bóg jest Brazylijczykiem. Dowodem ropa naftowa, znaleziona 7 km pod powierzchnią Atlantyku – złoże Tupi na południe od Rio de Janerio jest wielkie jak to pod Morzem Północnym i uczyni z Brazylii naftowego potentata, a ropa dołączy do listy brazylijskich hitów eksportowych, którą otwiera bydło mięsne. Nikt nie hoduje go więcej – na pastwiskach tuczy się ponad 200 mln krów, dość, by w tym roku odebrać Stanom Zjednoczonym zaszczytny tytuł pierwszego eksportera wołowiny. Brazylia bez kłopotu obroni też pozycję największego producenta kawy, cukru, owoców tropikalnych i soku pomarańczowego. Embraer jest trzecim największym producentem samolotów po Airbusie i Boeingu, brazylijscy kierowcy jeżdżą na paliwie z trzciny cukrowej, a brazylijska ruda żelaza płynie do Chin w specjalne zamówionych supermasowcach.
Do Azji wyruszają one z Santos, największego portu Ameryki Południowej, który już niedługo stanie się portem nr 3, bo dwa większe powstają w okolicach Rio. Cały kraj przypomina wielki plac budowy. Na mundial 2014 i igrzyska w Rio w 2016 r. powstają lotniska, hotele, stadiony, autostrady i koleje – a jest co robić, bo aż 90 proc. brazylijskich dróg nie pokryto jeszcze asfaltem. Gospodarka jest większa niż pozostałych państw kontynentu razem wziętych, na świecie przed Brazylią zostały już tylko USA, Chiny, Japonia, Niemcy i Francja. Najludniejszy kraj Ameryki Płd. przeskoczył właśnie Wielką Brytanię, choć oczywiście PKB na głowę mieszkańca jest trzykrotnie niższy niż u statystycznego Brytyjczyka.
Wielkie zakupy
Przed ciosami światowego kryzysu Brazylijczycy obronili się sami, bo tłumnie ruszyli na wielkie zakupy.