Sterroryzowane prawo
Więzienia CIA w Polsce – czy państwo może łamać prawa człowieka
Czy musimy wybierać między naiwnością a brutalnością działań państwa? Jaki powinien być zakres swobody rządów w prowadzeniu tajnych operacji? Czy można dać blankietową zgodę na łamanie praw człowieka w imię bezpieczeństwa państwa?
Zacznijmy od tego, co dzieje się w Polsce. Jak wiadomo, w związku ze sprawą więzień CIA zarzut popełnienia przestępstwa postawiono b. szefowi Agencji Wywiadu Zbigniewowi Siemiątkowskiemu; mówi się też o odpowiedzialności politycznej b. premiera oraz innych dygnitarzy. Powstały dwa obozy. Jedni mówią: nie ruszać tej sprawy, tajemnica to tajemnica, trudno, racja stanu. Drudzy: przecież nie możemy zamykać oczu na bezprawie i niemoralność; trzeba wszystko wyjaśnić, winnych ukarać. Ponieważ sprawa wciąż wraca (patrz „Pochwała hipokryzji”, POLITYKA 24/11), spróbujmy odrobić tę lekcję.
Po 11 września i śmierci w WTC prawie 3 tys. ofiar doskonale rozumiano westernową pogróżkę George’a Busha, że dopadnie sprawców zbrodni. Pewnie każdy zaatakowany tak brutalnie kraj reagowałby tak samo. Afganistan nie chciał wydać szefa Al-Kaidy, wojska ruszyły, aby zniszczyć jego bazę. Żołnierze pochwycili wielu uzbrojonych mężczyzn, od których próbowano wydobyć zeznania. Polska – i wiele innych krajów – publicznie deklarowała pomoc Amerykanom; sojuszników wiążą oficjalne umowy o współpracy wojska, wywiadów, służb specjalnych i policji. Loty samolotów, międzylądowania, aprowizacja, ułatwienia techniczne w Polsce – nie powinny budzić żadnej sensacji ani dezaprobaty.