Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Świat

Omamy Omanu

Państwo bez konstytucji, parlamentu i partii politycznych? Oman

Chwila wytchnienia w stołecznym parku. Chwila wytchnienia w stołecznym parku. bennorvell / Flickr CC by 2.0
W Omanie wiele jest na niby: są niby wybory, niby parlament i niby konstytucja. Demokracji nie ma nawet na niby. Gdyby nie arabska wiosna Omańczycy zapewne nadal kochaliby swojego sułtana.
Luksusowy jacht sułtana. Wart swej ceny?hg10163/Flickr CC by SA Luksusowy jacht sułtana. Wart swej ceny?
Sułtan Kabus zasiada na tronie od 42 lat.U.S. Air Force Tech. Sgt. Jerry Morrison/Wikipedia Sułtan Kabus zasiada na tronie od 42 lat.

Ostatni tydzień kwietnia, sułtan Kabus ibn Said ląduje na pokładzie własnego odrzutowca Boeinga 747–400 w chorwackim Cilipi, tam wsiada do helikoptera, który po chwili dociera do zacumowanego w Dubrowniku trzeciego na świecie pod względem długości luksusowego jachtu. 155–metrowy Al Said kosztował go co najmniej kilkaset milionów euro i oprócz lądowiska dla helikoptera na jego pokładzie jest m. in. park i sala koncertowa.

Sułtan Omanu nie zamierza spędzić swojego trzytygodniowego urlopu poniżej pewnego standardu – dlatego pływając u wybrzeży Dalmacji zatrzymuje się tylko w luksusowych dalmackich hotelach. Kabus ma nie tylko dobry gust, ale i gest – według relacji mediów na same napiwki dla pracowników hoteli, w których się zatrzymał przeznaczył 60 tys. dolarów. Dla monarchy to niewielka suma – jego osobisty majątek szacowany jest na co najmniej 700 mln dolarów i według „Forbes'a” jest bogatszy niż brytyjska królowa Elżbieta II, a jego rodzina zasiada na omańskim tronie niewiele krócej niż Windsorowie w Wielkiej Brytanii.

72–letni sułtan pochodzi z dynastii, która rządzi Omanem od ponad 260 lat. Sam na tronie zasiada od 42 lat, po tym jak przy wsparciu Wielkiej Brytanii i omańskiego wojska obalił własnego ojca Saida ibn Taimura, który skazał kraj na całkowitą izolację, a syna na areszt domowy, w którym ten spędził kilka lat. Stary sułtan dbał, by poddani nie byli narażeni na żadne pozaislamskie wpływy.

Do 1970 r. do Omanu praktycznie nie wpuszczano cudzoziemców i nie wypuszczano z kraju własnych, zakazane było noszenie okularów, zachodnich strojów, taniec, palenie papierosów i jazda na rowerze, a nawet posiadanie własnego radia. Słynny dziennikarz „Los Angeles Times” David Lamb twierdzi, że za panowania poprzedniego sułtana, w Omanie było zaledwie kilka kilometrów brukowanych dróg, 12 lekarzy, 15 telefonów, trzy szkoły religijne. Poddani żyli z rolnictwa i połowu ryb, a ich dochód roczny na głowę nie przekraczał 100 dolarów.

Dzieło sułtana

Kabus nie był jednak jednym z zacofanych poddanych, lecz dziedzicem kształconym najpierw w pałacu w Salalah, potem w Indiach i w szkole wojskowej Sandhurst w Wielkiej Brytanii. Wysłanie Kabusa za granicę uważane jest za największy błąd sułtana Saida, ponieważ syn odkrył i oswoił świat, który w ojcu budził grozę. Ironią losu jest to, że obalony sułtan ostatnie dwa lata swojego życia spędził na wygnaniu w Londynie. Tymczasem nowy sułtan wprowadził nowe porządki: otworzył kraj na świat i zaczął wyciągać go z zapaści cywilizacyjnej. Po części to się udało; w latach 80. powstał tu pierwszy uniwersytet, setki szkół, drogi, hotele, sklepy. Sułtan stelefonizował kraj i zezwolił na wydawanie gazet, a nawet stworzył dzieło życia: narodową orkiestrę symfoniczną, złożoną z wyszkolonych w Wiedniu najlepszych muzyków. To do dziś oczko w głowie sułtana, wielkiego miłośnika muzyki poważnej.

W latach 70. nastąpiła eksplozja także gospodarcza (w Omanie zaledwie sześć lat wcześniej odkryto złoża ropy, a trzy lata wcześniej zaczęto ją wydobywać). Dziś wydobywa się tu 900 tys. baryłek dziennie i kraj żyje z tego surowca, co wprawdzie nie jest liczbą powalającą na kolana (sam Kuwejt wydobywa dziennie 3 mln baryłek), ale pozwala w miarę na dostatnie życie, oczywiście głównie sułtanowi. Jego sukcesy w oczach poddanych mogą wydawać się dość umiarkowane: aż 20 proc. Omańczyków wciąż nie umie pisać ani czytać, bezrobocie sięga 15 proc. Gazety są, ale treści – także w Internecie – są ściśle cenzurowane. Zakazane jest krytykowanie monarchy i islamu oraz pornografia.

Władca absolutny

W Omanie pierwsze i ostatnie słowo należy do sułtana. Nie ma partii politycznych, ani tradycyjnego parlamentu. Sułtan formalnie pełni funkcję premiera, szefuje też kilku resortom – spraw zagranicznych, obrony, bezpieczeństwa i finansów. Ustanowiona w latach 90. Rada Konsultacyjna jest wprawdzie organem wybieralnym i uznawanym za ustawodawczy, ale de facto nie ma takich kompetencji. Wybory też istnieją tylko na papierze – sułtan może zakwestionować ich wynik, on też ostatecznie zatwierdza wybranych (oczywiście bezpartyjnych, bo w Omanie wszelkie partie są zakazane). Rada ma w zasadzie charakter doradczy, gdyż władzę sprawuje niepodzielnie sułtan za pośrednictwem dekretów.

Taką formę ma też Podstawowy Statut Państwa, proklamowany przez sułtana w 1996 r. Jest on uważany za quasi–konstytucję, ale tak naprawdę konstytucją nie jest. W dekrecie nr 101/96, zapisano nim m.in. że Oman jest państwem arabskim i islamskim, prawo opiera się na szariacie. Statut wymienia główne ciała polityczne, ale nie ma w nim mowy o sposobie wybieralności członków tych ciał. Nie ma słowa o demokracji, wolności wyborów, ich jawności, instytucjach kontrolnych. Nawet sukcesja jest ściśle określona i podlegać ma tzw. Radzie Rodziny! Statut oczywiście może zmienić wyłącznie sam sułtan. Trudno więc mówić o demokracji.

Testem dla tego trwającego od wielu lat porządku okazała się fala arabskiej wiosny, podrywając również Omańczyków, którzy wyszli na ulice w styczniu zeszłego roku domagając się przede wszystkim wzrostu płac i walki z korupcją. Protesty dość szybko wyciszono; sułtan sypnął nieco groszem podnosząc o ok. 40 proc. płace – w sumie do ok. 520 dolarów miesięcznie, wprowadził prawie 400 dolarowe zasiłki dla bezrobotnych, zapowiedział stworzenie 50 tys. nowych miejsc pracy, także w sektorze prywatnym, co w warunkach omańskich to zmuszanie firm do zwiększenia zatrudnienia. Zwolennik sułtana Mulslim al Katiri w marcu 2011 r. na swoim blogu napisał „Jego wysokość wysłuchał i spełnił większość próśb młodzieży”, a także z rozmachem „Naród kocha Jego Wysokość – to hasło młodzieży i wszystkich Omańczyków”.

Jednak miłość wobec władcy nie jest tak powszechna. W marcowych protestach, poddani domagali się także zamiany Rady Konsultacyjnej w prawdziwy parlament. To na razie pobożne mrzonki, podobnie jak poważniejsze reformy polityczne. Sułtan wprawdzie wymienił 13 ministrów, zdymisjonował szefa policji, odbyły się także wybory do Zgromadzenia Doradczego, do którego oprócz 83 mężczyzn wybrano także jedną kobietę, ale to wciąż ruchy pozorne. Nie ma mowy o rozliczeniu winnych korupcji, ani prawdziwych reformach politycznych.

Dziś Oman pełni też strategiczną rolę w stosunkach z Iranem, ponieważ z przyjaźni z sułtanem, Iran czerpie przede wszystkim towary, które szerokim strumieniem płyną na łodziach z półwyspu Musandam przez cieśninę Ormuz do Iranu. Sułtan prowadzi też zręczną politykę wobec USA – Amerykanie mają tu od lat trzy bazy wojskowe. Już trzykrotnie zdarzyło się, że wyłożył w sumie 1,5 mln dolarów kaucji za trzech aresztowanych w Iranie amerykańskich turystów.

Imię róży

W oficjalnym przekazie sułtan jest uwielbianym i podziwianym władcą. Na jego stronie internetowej można znaleźć m.in. 28 wierszy–hołdów ku czci Kubusa. Wśród nich jeden, oddający ducha tego „uwielbienia” wiersz „Pan Omanu” autorstwa Jasera al–Moushaifriego: „Zamieszkałeś serca Panie Omanu, Bóg Cię stworzył jako amunicja dla naszego kraju, nasze dusze oddamy za Ciebie, staramy się Cię naśladować wodzu Kabusie, tobą się chwalimy przed narodami świata, jesteśmy dumni cały czas”.

Poddani nie są jednak informowani o życiu osobistym sułtana, które od lat jest źródłem wielu plotek i domysłów. Jego małżeństwo z bliską kuzynką zakończyło się rozwodem niedługo po ślubie, sułtan do dziś nie doczekał się potomka. Za to w zagranicznych mediach często pisze się o 700–osobowej świcie przystojnych „ochroniarzy”. Pikanterii dodaje fakt, że sułtan wprowadził prawo, według którego stosunki homoseksualne zagrożone są karą trzech lat więzienia. Na tle innych islamskich krajów, to dość łagodna kara. W Arabii Saudyjskiej, Iranie, czy Jemenie karze się to nawet śmiercią. Pary homoseksualne to w Omanie wciąż temat tabu, podobnie jak prywatne życie sułtana.

Uwielbienie dla Kabusa wydaje się jednak nie mieć granic. W 1990 r. Międzynarodowe Stowarzyszenie Róż z Holandii nadało jednemu z kwiatów imię sułtana. Krwistoczerwona róża o delikatnym zapachu ma właściwości do uprawy zarówno w zimnym, jak i ciepłym klimacie. „Ogród róż sułtana Kabusa” można obejrzeć m.in. w parku narodowym w Maskacie. W pustynnym klimacie róża to mimo wszystko nie lada osiągnięcie.

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Historia

Dlaczego tak późno? Marian Turski w 80. rocznicę wybuchu powstania w getcie warszawskim

Powstanie w warszawskim getcie wybuchło dopiero wtedy, kiedy większość blisko półmilionowego żydowskiego miasta już nie żyła, została zgładzona.

Marian Turski
19.04.2023
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną