Większość rosyjskich kibiców będzie jedynie machać trójkolorowymi flagami i dopingować swoją drużynę zawołaniem „Rossija wpieriod”, ale będą i tacy, dla których uliczne zadymy będą ważniejsze od meczów. Kibole i futbolowi ultrasi, podobnie jak kibole w Polsce i całej Europie, stanowią codzienność rosyjskich boisk. Nie bez przyczyny mecze Sbornej, reprezentacji naszych wschodnich sąsiadów, są oceniane jako spotkania podwyższonego ryzyka. Nas, rzecz jasna, interesuje najbardziej spotkanie Polska-Rosja, które odbędzie się na dodatek 12 czerwca, w Święto Suwerenności Federacji Rosyjskiej. Z tej okazji rosyjscy zawodnicy podejdą do meczu szczególnie ambitnie, ale jak zachowają się ich kibice?
Rosjanie od dawna są zakochani w futbolu. Reprezentacja rosyjskiego cesarstwa rozegrała swój pierwszy mecz dokładnie sto lat temu, podczas sztokholmskich Igrzysk Olimpijskich w 1912 r. Tradycja kibicowania w zachodnim stylu jest oczywiście krótsza: pierwsze, spontaniczne kluby fanów piłki nożnej pojawiły się w Moskwie w latach 80. i jak wszelkie inicjatywy bez odgórnej zgody dostały się pod baczny nadzór władzy. Podlegały więc regularnej infiltracji KGB, a na ich czele szybko znaleźli się oddelegowani funkcjonariusze. Gdy to nie pomagało, co bardziej krewkich fanów piłki wyrzucano z pracy czy uczelni i powoływano do wojska.
Mało kto dziś pamięta, że to w ZSRR doszło do największej tragedii w historii światowego futbolu. W 1982 r. podczas rozgrywanego na Łużnikach meczu Spartaka z holenderskim HFC Haarlem zadeptało się oficjalnie 60, a prawdopodobnie grubo ponad 300 kibiców.