Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Świat

Ruszyć z posad bryłę Ziemi

Żakowski z Rio o nowym ładzie świata

Ryby na piasku – instalacja z plastikowych butelek na plaży w Rio. Pustynnienie i brak wody były jednym z głównych problemów podnoszonych na szczycie. Ryby na piasku – instalacja z plastikowych butelek na plaży w Rio. Pustynnienie i brak wody były jednym z głównych problemów podnoszonych na szczycie. Christophe Simon/AFP / East News
W Rio de Janeiro 50 tys. osób, w tym 1,5 tys. negocjatorów ze wszystkich państw ONZ, próbowało opisać nowy ład świata na XXI w.
Kilkadziesiąt lat temu mogło się wydawać, że problemy Afryki czy Azji są ich problemami. Dziś problemy Afryki są problemami Paryża, problemy Azji są problemami Berlina, problemy Latynosów są problemem USA.UnB Agência/Flickr CC by 2.0 Kilkadziesiąt lat temu mogło się wydawać, że problemy Afryki czy Azji są ich problemami. Dziś problemy Afryki są problemami Paryża, problemy Azji są problemami Berlina, problemy Latynosów są problemem USA.

Rio to legenda. 20 lat temu Szczyt Ziemi, czyli oenzetowska konferencja wszystkich państw, podjął tu decyzje, które uruchomiły „globalny proces na rzecz zrównoważonego rozwoju”. Wyrosły z niego trzy ważne konwencje (o bioróżnorodności, pustynnieniu i zmianie klimatu) oraz Cele Milenijne ONZ, dzięki którym miliardy płyną z bogatej Północy do biednego Południa. Tak w 1992 r. usankcjonowano globalną współzależność i współodpowiedzialność.

To było dobre i piękne. Czasy też były dobre i piękne. Najbardziej optymistyczna chwila XX w. ZSRR się rozpadł. Budziły się Chiny i Indie. Apartheid się skończył. Demokracja i rynek wprost eksplodowały.

Globalnym bestselerem roku był „Koniec historii” Francisa Fukuyamy. Ludzie uwierzyli, że odwieczne wzloty i upadki ludzkości mamy wreszcie za sobą. Wprawdzie Fukuyama napisał coś wręcz przeciwnego, czyli że ludzkość osiągnęła swoją heglowską pełnię i może być tylko gorzej, ale w entuzjastycznym nastroju nikt nie mógł przyjąć takiej tezy do wiadomości. I nikt nie chciał słyszeć jego drugiej (postnietzscheańskiej) tezy o „ostatnim człowieku”, który gnuśniejąc odkłada miecz i łuk, a specyficzny dla naszego gatunku instynkt permanentnej walki przenosi z pól bitewnych do sal konferencyjnych, gdzie się zawiera traktaty i kontrakty.

Kiedy w 1992 r. delegaci zebrali się w Rio, dominowało poczucie, że ludzie przestają być problemem ludzkości. Jedynym poważnym problemem wydawała się Ziemia. Szczyt miał pomóc Ziemi w sprostaniu potrzebom i pragnieniom ludzkości. To się udało częściowo.

Wiele problemów udało się ograniczyć, ale więcej narosło.

Polityka 26.2012 (2864) z dnia 27.06.2012; Świat; s. 42
Oryginalny tytuł tekstu: "Ruszyć z posad bryłę Ziemi"
Reklama