Jeśli ona komuś zaszkodzi, to dzisiejszym antyrosyjskim fanatykom smoleńskim, bo pokaże, że nawet abp Michalik nie jest po ich stronie. Zaszkodzi killerom ze środowisk Gazety Polskiej, bo zmusi ich do konfrontacji z kierownictwem Kościoła katolickiego, a przecież obóz pisowski bazuje na elektoracie katolickim. Konflikt na tle wizyty Cyryla osłabi PiS, jeśli dołączy on do prawicowych ekstremistów.
Wyborcy głosują na PiS m.in. dlatego, że zachęcają ich do tego proboszczowie. Ale proboszczowie nie mogą okazywać jawnego nieposłuszeństwa kierownictwu Kościoła. Jeśli wizytę popierają abp. Michalik i prymas Glemp, to znaczy, że proboszcz nie może być otwarcie przeciw.
Mnie ta konfrontacja nie przeszkadza, bo pokazuje, kto jest jakim katolikiem w Kościele i polityce. Kto się katolicyzmem politycznie podpiera, a kto traktuje serio jego nauki. Na przykład ósme błogosławieństwo: błogosławieni czyniący pokój. Pokój między ludźmi, konfesjami, narodami, państwami.
Bo są też inne efekty wizyty Cyryla – właśnie pozytywne, zgodne z duchem ewangelicznym. Okazja, by się dowiedzieć czegoś więcej o prawosławiu. Mamy w Polsce ok. pół miliona jego wyznawców, a wiemy o ich religii i kulturze stanowczo za mało.
Po drugie, okazja, by podumać nad naszymi losami. Do tego ma służyć przygotowany apel o pojednanie i dialog między wiernymi obu Kościołów. Oby przebił się do szerszych rzesz, bo inaczej dialog skończy się na części elit.
Z świeżych badań OBOP wynika, że ponad połowa (55%) pytanych wierzy w możliwość pojednania z prawosławiem. To dobra wiadomość na powitanie Cyryla w wolnej demokratycznej Polsce.