Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Świat

Reżimy ścigają się z czasem

Wywiad: Obama czy Romney, kryzys i nowe centrum naszej cywilizacji

Romney czy Obama? Zdaniem Kaplana to waszyngtońskie elity i media są podzielone, amerykańskie społeczeństwo już znacznie mniej. Romney czy Obama? Zdaniem Kaplana to waszyngtońskie elity i media są podzielone, amerykańskie społeczeństwo już znacznie mniej. Jason Reed/Reuters / Forum
O tym, że nie ma znaczenia, czy wygra Obama czy Romney, o globalnym kryzysie politycznym, znacznie groźniejszym od ekonomicznego oraz o tym, dlaczego Morze Południowo-Chińskie stanie się centrum naszej cywilizacji – rozmawiamy z Robertem D. Kaplanem, amerykańskim pisarzem i analitykiem politycznym.
Robert D. Kaplan jest amerykańskim reporterem, publicystą i analitykiem. W Polsce wyszła właśnie jego książka 'Monsun' o strategicznym znaczeniu krajów leżących w basenie Oceanu Indyjskiego.Festiwal Conrada/materiały prasowe Robert D. Kaplan jest amerykańskim reporterem, publicystą i analitykiem. W Polsce wyszła właśnie jego książka "Monsun" o strategicznym znaczeniu krajów leżących w basenie Oceanu Indyjskiego.

Piotr Stasiak: Myśli pan, że już po kryzysie?
Robert Kaplan: Globalnie? Myślę, że powoli wychodzimy z kryzysu ekonomicznego,

Naprawdę? My w Europie wcale tego nie czujemy…
Na kryzys zadłużeniowy w Europie niestety nie ma łatwej recepty. Społeczeństwa Europy są zepsute przez dekady życia ponad stan, za które w tej chwili nikt nie chce zapłacić. Politycy nie mają odwagi powiedzieć tego wyborcom, tymczasem wasze gospodarki stają się coraz mniej konkurencyjne. Europę czeka jeszcze kilka trudnych lat. Z perspektywy całego świata kryzys ekonomiczny straszy już mniej, ale to, co czeka nas w najbliższym czasie, to znacznie poważniejszy kryzys polityczny.

Skąd przyjdzie?
Jego przyczyną będą walące się reżimy autorytarne na Bliskim Wschodzie, w Afryce, a nawet w Chinach.

Dlaczego? Upadek dyktatur zazwyczaj nas cieszy.
Tak, ale to, co je zastąpi, nie będzie wcale lepsze. Takie wyrwanie się na wolność, jakie mieliście w Polsce i Europie Środkowej, jest absolutnie unikalnym doświadczeniem w skali świata. W większości były tu kraje, które wcześniej miały doświadczenia demokratyczne i państwowe, a ich kłopotem było znajdowanie się w sowieckiej strefie wpływów, czego symbolem była stacjonująca Armia Czerwona. Gdy ZSRR się wycofał, weszliście w demokrację. Lecz kraje takie jak Libia, Jemen czy Chiny, pod pewnymi względami właściwie nigdy nie były państwami – orbitowały na krańcach cywilizacji, rządzone przez satrapów, z rekordowymi wskaźnikami analfabetyzmu i umieralności niemowląt wśród poddanych. Ścieżka tych krajów do liberalnej demokracji – tak jak to rozumiemy na Zachodzie – będzie wyboista i kręta, a czasem niemożliwa.

Reklama