Najpotężniejszy narco w historii, król koki lub po prostu Szef (El Patrón). Jeśli Medellín kojarzy się dziś z kartelem, to właśnie jego w tym wątpliwa zasługa. W latach 80. kontrolował 80 proc. handlu kokainą na świecie. Według „Forbesa” był siódmym najbogatszym człowiekiem globu. Ale powiedzieć, że był przemytnikiem kokainy, to nic nie powiedzieć – twierdzi jego biograf Alonso Salazar. Bo capo (głowa rodziny mafijnej) śnił przede wszystkim o władzy. Opłacał policjantów, sędziów i polityków albo ich zabijał, w myśl zasady: kasa albo ołów. Mówił o sobie, że – obok papieża – jest najważniejszą osobą na ziemi.
Choć nie żyje od 20 lat i większość Kolumbijczyków wolałaby go wymazać z pamięci i historii, jego duch krąży po kraju jako gwiazda popkultury i atrakcja turystyczna. W końcu, jak twierdzą organizatorzy wycieczek jego śladami, Chicago ma Ala Capone, Londyn Kubę Rozpruwacza, a Medellín – Pablo Escobara.
•
Spacer śladami capo z historią Medellín w tle, którą oferuje wiele biur podróży, to opcja light. Można też odwiedzić położoną cztery godziny od Medellín hacjendę Escobara, Napolés. Najbardziej osławiony jest jednak Pablo Escobar Tour, którego gwoździem programu jest spotkanie z Roberto Escobarem, bratem Pablo, i wizyta w jego domu.
W białym busiku z napisem „Transport szkolny” siedzi 10 osób. Wielka Brytania, Niemcy, Norwegia, USA – sami reprezentanci backpackerskiej młodzieży. Wśród nich Dobrze Poinformowana Polka, która marzy o spotkaniu z Roberto od czasu, gdy przeczytała jego autobiografię.