Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Świat

W drużynie gwiazd

Robert Lewandowski w Bayernie

Przecieki okazały się prawdziwe: od nowego sezonu Robert Lewandowski zagra w Bayernie Monachium. Trzeba być szalonym, by takie propozycje odrzucać.

Transferowa taktyka obrana przez menedżera Lewandowskiego, Cezarego Kucharskiego, sprawia, że napastnik odchodzi do Bayernu za darmo. Nie będzie więc najdroższym polskim piłkarzem, ale najwartościowszym i najbardziej dowartościowanym – już tak. Pod tą etykietą kryje się nie tylko 11 mln euro rocznej pensji, ale również rola napastnika numer jeden w piłkarskim Dream Teamie, jakim Bayern chce być i w zasadzie już jest. Trzeba być szalonym, by takie propozycje odrzucać. Trzeba być naiwnym, by wierzyć, że w dzisiejszym świecie sportowym są sentymenty, i że w zamian za zyskanie snajperskiej dojrzałości Robert powinien pozostać w Borussii po kres swych piłkarskich dni. Trzeba być hipokrytą, by twierdzić: na miejscu Lewego nigdzie bym się z Dortmundu nie ruszał.

Po transferowym serialu z Lewandowskim w roli główniej część komentatorów będzie teraz żyła tematem zastępczym: czy zamieniając Borussię na Bayern, Robert zrobił dobrze? Trzeba się przygotować na to, że każdy słabszy występ, ewentualnie zesłanie na ławkę rezerwowych (czego Lewandowski doświadczył ostatnio dawno temu – tuż po przeprowadzce do Dortmundu, w celach adaptacyjnych) będzie roztrząsane do przesady i na pewno znajdą się tacy, którzy zaczną swoje tyrady od irytującego do bólu: a nie mówiłem?

Zgodnie z teorią wyznawaną przez planistów kariery Lewandowskiego wszyscy ci, którzy odradzali mu transfer do Bayernu, dzielą się na: zawistnych, wypranych z ambicji bądź zakompleksionych. Wszystkie wątpliwości Cezary Kucharski zbija niepodważalnym argumentem: jak się strzela dwadzieścia parę goli w Bundeslidze, jedenaście w Lidze Mistrzów, w tym cztery w jednym meczu Realowi, to czy można bać się wyzwań? Lewandowski jest napastnikiem kompletnym, a wśród długiej listy jego zalet niebagatelne znaczenia ma małyszowa taktyka „koncentrowania się na najbliższym skoku”.

Reklama