Transferowa taktyka obrana przez menedżera Lewandowskiego, Cezarego Kucharskiego, sprawia, że napastnik odchodzi do Bayernu za darmo. Nie będzie więc najdroższym polskim piłkarzem, ale najwartościowszym i najbardziej dowartościowanym – już tak. Pod tą etykietą kryje się nie tylko 11 mln euro rocznej pensji, ale również rola napastnika numer jeden w piłkarskim Dream Teamie, jakim Bayern chce być i w zasadzie już jest. Trzeba być szalonym, by takie propozycje odrzucać. Trzeba być naiwnym, by wierzyć, że w dzisiejszym świecie sportowym są sentymenty, i że w zamian za zyskanie snajperskiej dojrzałości Robert powinien pozostać w Borussii po kres swych piłkarskich dni. Trzeba być hipokrytą, by twierdzić: na miejscu Lewego nigdzie bym się z Dortmundu nie ruszał.
Po transferowym serialu z Lewandowskim w roli główniej część komentatorów będzie teraz żyła tematem zastępczym: czy zamieniając Borussię na Bayern, Robert zrobił dobrze? Trzeba się przygotować na to, że każdy słabszy występ, ewentualnie zesłanie na ławkę rezerwowych (czego Lewandowski doświadczył ostatnio dawno temu – tuż po przeprowadzce do Dortmundu, w celach adaptacyjnych) będzie roztrząsane do przesady i na pewno znajdą się tacy, którzy zaczną swoje tyrady od irytującego do bólu: a nie mówiłem?
Zgodnie z teorią wyznawaną przez planistów kariery Lewandowskiego wszyscy ci, którzy odradzali mu transfer do Bayernu, dzielą się na: zawistnych, wypranych z ambicji bądź zakompleksionych. Wszystkie wątpliwości Cezary Kucharski zbija niepodważalnym argumentem: jak się strzela dwadzieścia parę goli w Bundeslidze, jedenaście w Lidze Mistrzów, w tym cztery w jednym meczu Realowi, to czy można bać się wyzwań? Lewandowski jest napastnikiem kompletnym, a wśród długiej listy jego zalet niebagatelne znaczenia ma małyszowa taktyka „koncentrowania się na najbliższym skoku”. Jak nie wyszło – trzeba się otrzepać, puścić w niepamięć to, co nieudane, i przy kolejnej okazji zmazać plamę.
Istnieje w Polsce spore grono kibiców, dla których to, czy Robert gra w Bayernie, Borussii albo jeszcze innym klubie, jest zupełnie bez znaczenia. Jedyny miernik jego wartości to skuteczność w reprezentacji, która jest marna, mówiąc delikatnie. Jest wiele teorii próbujących tłumaczyć reprezentacyjny uwiąd Lewandowskiego. Najbardziej popularna mówi o jego permanentnej frustracji tym, że w kadrze ma wokół siebie prawie bez wyjątku zawodników, dla których gra na poziomie Borussii to kosmos. Dla kibiców, którzy tę teorię głoszą, przeprowadzka Lewandowskiego do Bayernu jest kiepską wiadomością.