Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Świat

Francja walcząca

Francja - militarne tradycje i ambicje

Prezydent François Hollande z noworoczną wizytą w bazie w Creil, w pobliżu Paryża. Z hangaru wyjeżdża Mirage 2000-5, styczeń 2014 r. Prezydent François Hollande z noworoczną wizytą w bazie w Creil, w pobliżu Paryża. Z hangaru wyjeżdża Mirage 2000-5, styczeń 2014 r. Philippe Wojazer/Reuters / Forum
Kolejna francuska interwencja w Afryce, tym razem z udziałem Polaków, to dowód na to, że spośród stolic europejskich już tylko Paryż myśli i działa samodzielnie na polu militarnym.
Polityka

Od paru dni z francuskiej bazy lotniczej pod Orleanem do Afryki lata polski samolot transportowy. Dwie polskie załogi wspierają Francję w jej najnowszej operacji wojskowej Sangaris. Poszło szybko: 5 grudnia 2013 r. Rada Bezpieczeństwa ONZ pozwoliła użyć wszelkich środków do zneutralizowania grup zbrojnych, siejących zniszczenie w Republice Środkowej Afryki (RŚA). Wiadomo, co oznaczają „wszelkie środki”.

Wszystko musiało być już przygotowane, bo na dwie godziny przed głosowaniem w ONZ prezydent Francji oświadczył w telewizji: „Postanowiłem działać natychmiast, to znaczy dziś wieczór”, a 40 minut później ze stolicy RŚA Bangi wyruszył na północ kraju pierwszy patrol czołgów z 21 francuskiego pułku piechoty morskiej.

Szybkie tempo tej operacji, mimo dystansu dzielącego Paryż i Bangę (5127 km), jest wytłumaczalne – wcześniej na miejscu były już francuskie jednostki, m.in. w Gabonie, Czadzie, Kamerunie i w samej RŚA. Operacja Sangaris to nie ćwiczenia. Bierze w niej udział 1,6 tys. żołnierzy francuskich, 5 tys. afrykańskich, wsparcia udzieliło również kilka państw Unii Europejskiej. Cztery dni po jej rozpoczęciu w nocnej potyczce zginęli pierwsi dwaj francuscy spadochroniarze.

Po co polskie załogi w Bangi? Otóż mieszkają i pracują tam także polscy obywatele, są tam interesy ekonomiczne – polskie i europejskie. W RŚA mieszka ok. 400 Polaków, w tym 40 misjonarzy. Jedną z misji zaatakowali ekstremiści, atak odparto, ale przecież ludzie ci mogli się stać zakładnikami. Podobnie z piractwem, pływają przecież polscy marynarze. Polska w takich sytuacjach nie ma środków działania, musi się zwracać o pomoc do innych. Sojusz z Francją w ramach operacji Sangaris jest tu naturalny.

Siedem zamorskich brygad

Francuskie wojsko zatrudnia też chyba poetów, bo Sangaris to nazwa środkowoafrykańskiego motyla.

Polityka 7.2014 (2945) z dnia 11.02.2014; Świat; s. 50
Oryginalny tytuł tekstu: "Francja walcząca"
Reklama