Zarazem konstytucjonaliści z Karlsruhe nie podważają zasadności 5-procentowego progu w wyborach do Bundestagu. Ich rozumowanie jest proste, ale wątpliwe. Parlament w państwie narodowym stanowi prawo i kontroluje władzę wykonawczą. Musi być sprawny. Więc wysieczenie drobnicy jest zasadne. Parlament Europejski jest jedynie parlatorium, nic od gadaniny europosłów nie zależy, więc każdy, kto otrzyma odpowiednią liczbę głosów, powinien się w nim znaleźć.
Już w 2011 r. Karlsruhe stwierdziło, że ostatnie słowo ma w Niemczech Bundestag, a nie instancje europejskie, przypomina znany socjolog Ulrich Beck.