Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Świat

Pękające państwa

Refleksje po aneksji Krymu

Orędzia prezydenta Putina nie można zbyć wzruszeniem ramion czy prostym odrzuceniem retoryki agresora. Orędzia prezydenta Putina nie można zbyć wzruszeniem ramion czy prostym odrzuceniem retoryki agresora. David Muir/Digital Vision / Getty Images
Co jest ważniejsze: jedność państwa czy prawo części jego mieszkańców do samostanowienia? W przypadku Krymu Władimir Putin dał jednoznaczną odpowiedź. W sprawie Kosowa też, ale zupełnie inną.
Po rozpadzie ZSRR poza granicami Federacji Rosyjskiej pozostało 20-25 mln etnicznych Rosjan.Biuro Informacyjno-Prasowe Prezydenta Rosji/materiały prasowe Po rozpadzie ZSRR poza granicami Federacji Rosyjskiej pozostało 20-25 mln etnicznych Rosjan.

Współczesna historia Europy to smutna kronika wędrówek ludów. Europejczycy musieli się pogodzić z wyrwaniem z małych ojczyzn, jedni winni, inni niewinni. Polacy zostawiali Wilno i Lwów, Tatarzy – Krym, Niemcy – Königsberg i Breslau, inni nieprzesiedleni znaleźli się nagle w granicach obcych państw. Akurat diaspora rosyjska ma inne pochodzenie: to potomkowie zdobywców imperium, tak jak Francuzi w Algierii czy Brytyjczycy w Hongkongu. Po gwałtownym rozpadzie ZSRR w nowych państwach, poza granicami Federacji Rosyjskiej, pozostało 20–25 mln etnicznych Rosjan. Władimir Putin w swym głośnym orędziu 18 marca z teatralną emfazą komentował: „Cóż Rosjo, spuściłaś głowę, pogodziłaś się z tym”.

Także Europa próbowała się pogodzić z nowym układem granic. W imię pokoju i z nadzieją, że żyć w zgodzie z obcymi na jednym terytorium to zwycięstwo humanizmu nad plemiennym barbarzyństwem, przyjęliśmy w Europie zasadę niekwestionowania państwowych granic. Czystki etniczne – czyli przepędzanie bagnetami obcych do jednorodnych zagród – uznaliśmy za odrażające przestępstwo.

W Akcie Końcowym Konferencji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie z 1975 r. państwa uroczyście obiecały, że będą szanować swą „suwerenną równość”, „integralność (czyli całość) terytorialną” i ustrój polityczny. Ale przecież w Karcie Narodów Zjednoczonych zapisano też prawo ludzi – a nie państw – do samostanowienia, do swobodnego określania swego statusu politycznego. Cóż, między zasadą nienaruszalności granic a prawem do samostanowienia istnieje naturalne napięcie. Ale w okresie kryzysów czy rozpadu federacji przekształca się ono w sprzeczność.

Polityka 13.2014 (2951) z dnia 25.03.2014; Świat; s. 44
Oryginalny tytuł tekstu: "Pękające państwa"
Reklama