Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Świat

Kogo jeszcze Rosja zje?

Naddniestrze. Państwo wyjęte spod prawa

Tyraspol Tyraspol BEW
Rozmowa z ekspertami spraw wschodnich Kamilem Całusem i Piotrem Oleksym o mało znanej części Europy: Mołdawii, Naddniestrzu i Gagauzji.
T.O.

Ziemowit Szczerek: – Naddniestrze teoretycznie stanowi część Mołdawii, ale praktycznie jest geopolityczną czarną dziurą. Czym różni się codzienność Naddniestrzanina od codzienności sąsiadów – Ukraińców i Mołdawian?
Piotr Oleksy: – Aż tak bardzo znów się nie różni. Naddniestrzanie rano chodzą do pracy, wieczorem na piwo, płacą podatki itd. Ciekawie zaczyna się robić, gdy próbują z tego Naddniestrza wyjechać, bo naddniestrzańskich paszportów nie uznaje żadne państwo. Dlatego muszą mieć drugi paszport. I choć oderwali się od Mołdawii, de iure Naddniestrze jest jej częścią, więc występują o paszporty mołdawskie, które przysługują im z urzędu. Bez problemu mogą też zdobyć paszport rosyjski, a osoby pochodzenia ukraińskiego – również ukraiński.

Kamil Całus: – A Naddniestrzanie granice przekraczają często: jadąc na wakacje do Odessy, odwiedzić znajomych w Kiszyniowie albo do Rosji do pracy.

P.O.: Kolejny ciekawy przykład to dyplomy uczelni – naddniestrzańskich nikt nie uznaje, podpisano więc umowy umożliwiające ich nostryfikację w Mołdawii lub Rosji.

A jak im tam w Naddniestrzu działają – na przykład – komórki? Mają własną, nieuznawaną sieć?
P.O.: W NRM, czyli Naddniestrzańskiej Republice Mołdawskiej, bo tak brzmi oficjalna nazwa kraju, nie ma sieci GSM, tylko CDMA, dlatego czasami trudno dodzwonić się do Naddniestrza z zewnątrz, a posiadając numer w naddniestrzańskiej sieci, trzeba mieć minimum 200 dol. na koncie, by dzwonić poza kraj. Dla przeciętnego Naddniestrzanina to duża kwota. Inna sprawa, że większość terytorium NRM jest pokrywana przez sieci mołdawskie lub ukraińskie.

K.

Polityka 13.2014 (2951) z dnia 25.03.2014; Świat; s. 47
Oryginalny tytuł tekstu: "Kogo jeszcze Rosja zje?"
Reklama