Do najnowszej pomyłki doszło w rzymskim szpitalu im. Sandro Pertiniego. 4 grudnia przeprowadzono tam pięć zabiegów sztucznego zapłodnienia. Udały się trzy. W połowie marca jedna ze szczęśliwych par zdecydowała się na badania prenatalne, by sprawdzić, czy płód nie jest obciążony wadami genetycznymi. Małżeństwo dowiedziało się, że we wrześniu urodzą im się zdrowe bliźniaki, chłopiec i dziewczynka, ale innych biologicznych rodziców. Kobieta doznała głębokiego szoku i w pierwszej chwili chciała usunąć ciążę, ale po naradzie z mężem postanowiła dzieci urodzić i uznać za własne.
Prokuratura wszczęła śledztwo, a ministerstwo zdrowia wysłało do szpitala komisję, która ustaliła, że pomylono probówki z zarodkami, bo zamiast kodem cyfrowym opisano je nazwiskami pacjentek. A nazwiska dwóch kobiet, które tego dnia w szpitalu przeszły zabiegi sztucznego zapłodnienia, zaczynają się na tę samą literę i są bardzo do siebie podobne.
Jakkolwiek komisja na razie nie ujawnia dalszych szczegółów, jedna z par jest przekonana, że chodzi o jej zarodki, bo feralnego dnia kobietę najpierw zaproszono na zabieg, a potem odesłano z powrotem do poczekalni, wyjaśniając, że teraz kolej na inną panią o bardzo podobnym nazwisku. Dziś to małżeństwo domaga się zwrotu „swoich” dzieci, gdy tylko się urodzą. Tym bardziej że w ich przypadku zabieg się nie udał.
Cieszcie się dziećmi
Obie kłócące się o dzieci pary pozostają anonimowe, natomiast aktywni w mediach są ich adwokaci. Chodzi nie tylko o dzieci, ale i o spore odszkodowanie – nawet 1,5 mln euro. Adwokat reprezentujący parę, której urodzą się bliźnięta, w rozmowie z dziennikiem „La Repubblica” cytuje swoją klientkę: „To będą nasze dzieci.