Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Świat

Fin, co nie udaje Greka

Premier Finlandii przeciw oddłużaniu Grecji

Stubb próbuje wyprowadzić Finlandię z kryzysu przez szereg zmian systemowych. Stubb próbuje wyprowadzić Finlandię z kryzysu przez szereg zmian systemowych. Johannes Jonsson / Wikipedia
Premier Alexander Stubb jest dziś bez wątpienia największym krytykiem oddłużania Grecji. W dodatku mówi głośno to, co wielu europejskich liderów boi się powiedzieć.
Premier Stubb: „Nie może być tak, że zmagająca się z kryzysem Finlandia pożycza jeszcze Grecji pieniądze na wieczne nieoddanie”.Sampo Korhonen/EAST NEWS Premier Stubb: „Nie może być tak, że zmagająca się z kryzysem Finlandia pożycza jeszcze Grecji pieniądze na wieczne nieoddanie”.
Premier jest gorącym zwolennikiem przystąpienia Finlandii do NATO.AN Premier jest gorącym zwolennikiem przystąpienia Finlandii do NATO.

Mam nadzieję, że Szwecja jest zadowolona: Finlandia ma premiera muminka – przyznał sam Alexander Stubb, kiedy ostatnio składał wizytę w Sztokholmie. Muminek (mumintroll), jeśli nie wszyscy pamiętają, to postać stworzona przez szwedzkojęzyczną (podobnie jak Stubb) fińską pisarkę dla dzieci Tove Jansson. Przeciętny muminek zachwyca się światem i czerpie radość nawet z małych przyjemności. Jest wyrozumiały i cierpliwy. Bardzo opanowany, zawsze zachowuje zimną krew. Jest niewinny i chłopięcy. Wypisz wymaluj Stubb.

Kryzys w Europie nawet muminka może jednak wyprowadzić z równowagi. Finom za kadencji 46-letniego Stubba nie dzieje się dobrze. W 2014 r. ich gospodarka się skurczyła. Finlandia z prymusa nowoczesnych technologii stała się w ostatnich latach symbolem stagnacji w biznesie. Helsinki cierpią z powodu sankcji nałożonych przez Unię Europejską na Rosję, która jest dla Finlandii kluczowym partnerem handlowym.

A teraz jeszcze ta Grecja… Poprzednik Stubba na stanowisku premiera już w 2010 r. próbował zablokować unijną pomoc dla Aten. Finowie są wielkimi zwolennikami polityki austerity, czyli mocnego zaciskania pasa. Wychodzą z założenia, że jeśli oni mogli zrezygnować z tylu rzeczy, to inni w Europie też mogą. Stubb, który jest premierem od czerwca ubiegłego roku, to czempion takiego podejścia: wyznaje zasadę, że państwową kasą trzeba zarządzać tak jak rodzinnym budżetem: nie stać nas na wczasy w Grecji, to nie jedziemy. Nie zaciągamy zbytecznych długów.

Grecja jest więc dla Stubba prawdziwym szwarccharakterem Europy. Premier nie przebiera w słowach, twierdzi, że Ateny zaprzepaściły swą szansę, nie zreformowały gospodarki, gdy miały nad sobą unijny klosz finansowy, a teraz wyciągają rękę po więcej. Unijni dyplomaci anonimowo mówią, że Stubb w Brukseli używa jeszcze mocniejszego języka. Na pojawiające się plany oddłużenia Grecji mówi: absolutnie nie.

Stubb w następujący sposób tłumaczy swoje stanowisko: nie może być tak, że zmagająca się z kryzysem Finlandia pożycza jeszcze pieniądze Grecji na wieczne nieoddanie. Twierdzi, że Helsinki w ramach unijnej pomocy pożyczyły już Atenom równowartość ponad 2 proc. własnego PKB. Ostatnio przyznał nawet, że Finlandia szybciej sama wyjdzie ze strefy euro, niż spełni oczekiwania nowego greckiego premiera Alexisa Tsiprasa.

Grecja jest w podbramkowej sytuacji. Z jednej strony premier Tsipras tryska optymizmem i proponuje kolejne pomysły na wyprowadzenie własnego kraju z kryzysu. Z drugiej reszta państw strefy euro przewraca oczami. Berlin już kilkakrotnie dał do zrozumienia, że pomysłów Tsiprasa nie traktuje poważnie. Ale nawet gdyby coś udało się uzgodnić, wystarczy jeden głos sprzeciwu i żadnego porozumienia nie będzie. Stubb przyznaje, że chętnie taki głos zabierze. Nie trzeba było wkurzać muminka...

Ironman na czworaka

Na co dzień Stubb zupełnie nie przypomina grekożercy. Bywa nawet zabawny: za niepowodzenia fińskiej gospodarki wini na przykład dwóch Amerykanów, a konkretnie właściciela Microsoftu Billa Gatesa i twórcę Apple, nieżyjącego już Steve’a Jobsa. Według fińskiego premiera pierwszy z nich spowodował, że w wyniku rozwoju informatyki spadło czytelnictwo papierowych mediów, co uderzyło w sztandarowy przemysł Finlandii, czyli papiernictwo. Drugi zabił fińską ikonę, Nokię, która nie zdołała wytrzymać konkurencji z iPhone’em. Z Samsungiem zresztą też nie.

Gdy Stubb był jeszcze ministrem spraw zagranicznych, miał się spotkać z dziennikarzami (w tym z niżej podpisanym) w holu swojej siedziby. W końcu pojawił się w okazałych wrotach gmachu i zaraz utknął w przejściu, bo w automacie bramki nie zadziałała jego karta identyfikacyjna. Zanim nadeszła pomoc, minister zszedł do parteru i na czworakach przepełznął pod metalową barierką. Radosny uśmiech muminka pojawił się na jego twarzy.

Kilka dni później był już w Sztokholmie, tym razem na mecie swojego kolejnego maratonu. Przybiegł z równie szerokim uśmiechem, pokazując cały garnitur zębów. Ostatnio Stubb znacznie rozszerzył swoje sportowe aktywności. Przed ponad rokiem wziął udział w zawodach triathlonowych „Kalmar Ironman”: maraton, prawie 4 km pływania i 180 km na rowerze. Fiński polityk pokonał te próby w czasie poniżej 10 godzin. To niezły wynik, jeden z lepszych w jego grupie wiekowej.

Fińskie MSZ za pośrednictwem swoich ambasad rozesłało po tym wyczynie komunikat: „Alexander Stubb przeszedł stalową łaźnię i ponownie dał nam próbkę tego, co oznacza fińskie sisu”. A sisu – słowo, które weszło do międzynarodowego słownictwa – oznacza za Kopalińskim: „wytrzymałość, hart ducha, umiejętność znoszenia przeciwieństw, pokonywanie trudności”.

Finlandyzacja Finlandii

Hart ducha z pewnością teraz przyda się fińskiemu premierowi, bo trudności się piętrzą – i nie chodzi tylko o Grecję. Najdłuższa w Unii granica z Rosją (ponad 1300 km) i próby powrotu do imperialnej polityki po drugiej jej stronie niepokoją Finów już od dawna. Embargo nakładane przez Unię uderza teraz w fiński eksport, od zawsze zależny od Rosji – eksport produktów rolnych i żywności spadł do jednej czwartej normalnego poziomu.

Finlandia przez lata była postrzegana, słusznie lub nie, jako kraj prowadzący politykę uległości wobec wielkiego sąsiada ze wschodu. Politycy fińscy dbali o to, żeby nie narażać się Moskwie i w miarę możliwości utrzymywać władców Kremla, także obecnych, w dobrym humorze. Stubb próbuje zmienić to nastawienie.

Jest gorącym zwolennikiem przystąpienia Finlandii do NATO, chociaż jako realista zdaje sobie sprawę, że na razie jest to niemożliwe, bo koalicjanci i większość społeczeństwa są temu nadal przeciwni. Powinniśmy to zrobić już w 1995 r., kiedy były bardziej sprzyjające okoliczności – podkreśla fiński premier. Kryzys na Ukrainie ożywił debatę wokół dotychczasowej polityki neutralności, z czego Stubb wyraźnie się cieszy. Fiński premier na każdym kroku przypomina, że przed niebezpieczeństwem powrotu Rosji do polityki prowadzonej z pozycji siły ostrzegał już w latach wojny rosyjsko-gruzińskiej w 2008 r.

Chociaż Finlandia poparła sankcje UE wobec Rosji, a sam Stubb deklarował ich rozszerzenie w razie potrzeby, nie uchroniło to jednak Helsinek przed oskarżeniami o kontynuowanie zapomnianej niemal po upadku ZSRR polityki finlandyzacji: uwzględniania rosyjskich interesów we własnej polityce zagranicznej w zamian za brak interwencji wielkiego sąsiada w politykę wewnętrzną Finlandii.

Z takimi oskarżeniami wyszła Partia Zielonych, uczestnicząca do niedawna w koalicji rządzącej. Poszło o to, że w północnej Finlandii, w pobliżu granicy ze Szwecją, rozpoczęła się budowa kolejnej elektrowni atomowej, w której udziały będzie miał rosyjski Rosatom – jako dostawca reaktorów. Stubb argumentował, że nowa elektrownia oznaczać będzie faktycznie uniezależnienie się od rosyjskiego importu ropy i gazu. Inwestycja finansowana jest w 60 proc. przez Finlandię i UE. A ponadto – przekonywał fiński premier – Rosja będzie naszym sąsiadem również w przyszłości, niekoniecznie pod obecnym kierownictwem. Podzielony parlament ostatecznie przyjął te argumenty i zatwierdził budowę.

Fixit czy Grexit?

Krucha równowaga w parlamencie i brak wyraźnej większości poważnie utrudniają Stubbowi rządzenie, mimo podobnie słynnego jak sisu fińskiego konsensu w polityce. Jego przejawem jest rządząca obecnie krajem kolejna „tęczowa koalicja”, składająca się m.in. zarówno z konserwatystów, jak i socjaldemokratów (wcześniej byli w niej nawet postkomuniści). Premier Stubb, który jest jednocześnie przewodniczącym konserwatywnej partii Koalicja Narodowa, przejął taką schedę po poprzedniku, młodszym od niego o kilka lat Jyrki Katainenie, który ze stanowiska premiera „uciekł” do Brukseli na ciepłą posadkę komisarza ds. ekonomicznych i monetarnych UE.

Stubb próbuje wyprowadzić Finlandię z kryzysu poprzez szereg zmian systemowych. Jako absolwent szacownej London School of Economics ma do tego dobre przygotowanie. Nie wiadomo tylko, czy zbliżające się kwietniowe wybory parlamentarne pozwolą mu kontynuować działania. Przedwyborcze prognozy wskazują bowiem, że konserwatyści mogą przegrać ze swoimi koalicjantami.

Pozycji nowego fińskiego premiera zagraża także, podobnie jak w innych krajach europejskich, rosnąca popularność populistów i eurosceptyków. Na partię Prawdziwych Finów głosuje już co piąty wyborca. Fińscy populiści twierdzą, że polityka Unii zmierza w kierunku przyjęcia kolektywnej odpowiedzialności za zadłużenie krajów południowej Europy. Domagali się wystąpienia Finlandii ze strefy euro. Przed paroma laty spekulowano nawet w europejskiej prasie ekonomicznej, że Fixit może być szybszy niż Grexit, czyli opuszczenie strefy przez Grecję.

Zwycięstwo Syrizy w Grecji zaktualizowało problem. Nie damy Grecji ani centa z pieniędzy fińskich podatników – podkreśla Stubb na każdym kroku, również po to, aby nie być posądzonym o bycie mniej prawdziwym Finem od Prawdziwych Finów. To doskonale pokazuje drugą stronę europejskiego medalu – Grecy płaczą i domagają się renegocjacji własnego długu, z czym trudno nie sympatyzować, jeśli przytoczyć ponad 60-proc. bezrobocie wśród młodych Greków. Ale co mają zrobić rządy takie jak fiński, które zaczęły oszczędzać, reformować gospodarkę i nie wyciągają ręki po pieniądze?

Były szwedzki minister spraw zagranicznych Carl Bildt po wyborach w Grecji napisał na Twitterze: Syriza wygrała, bo obiecała wyborcom, że podatnicy innych państw strefy euro zapłacą jeszcze więcej na Grecję. Premier Stubb w Finlandii stanął zatem przed taką samą polityczną ścianą jak Syriza u siebie. Zanim Grecy w negocjacjach z Unią pójdą na całość, powinni pamiętać, że mimo niewinnego wyglądu i szerokiego uśmiechu muminek to w końcu odmiana trolla, więc czasem bywa też skąpy i szalenie złośliwy.

Tomasz Walat z Helsinek

Polityka 8.2015 (2997) z dnia 17.02.2015; Świat; s. 51
Oryginalny tytuł tekstu: "Fin, co nie udaje Greka"
Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Łomot, wrzaski i deskorolkowcy. Czasem pijani. Hałas może zrujnować życie

Hałas z plenerowych obiektów sportowych może zrujnować życie ludzi mieszkających obok. Sprawom sądowym, kończącym się likwidacją boiska czy skateparku, mogłaby zapobiec wcześniejsza analiza akustyczna planowanych inwestycji.

Agnieszka Kantaruk
23.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną