Świat

Boże, chroń cara

Putin i inne diabły

Władimir Putin i Igor Girkin, zwany Striełkowem. Według jednego ze scenariuszy ten drugi mógłby zastąpić pierwszego. Ale jest też inny scenariusz. Że Putin sam zostanie Striełkowem. Władimir Putin i Igor Girkin, zwany Striełkowem. Według jednego ze scenariuszy ten drugi mógłby zastąpić pierwszego. Ale jest też inny scenariusz. Że Putin sam zostanie Striełkowem. Reuters / Forum
Reakcje na zabójstwo Borysa Niemcowa pokazały, że w Rosji wzbierają siły, na tle których nawet Władimir Putin może się przedstawiać jako polityk umiaru.
Rosja Striełkowa, Dugina i Prochanowa stała się faktem, wcale nie musi dojść do wymiany władzy. Władimir Putin i jego przyboczni dziarskim krokiem zmierzają dokładnie w tym kierunku.Maxim Zmeyev/Forum Rosja Striełkowa, Dugina i Prochanowa stała się faktem, wcale nie musi dojść do wymiany władzy. Władimir Putin i jego przyboczni dziarskim krokiem zmierzają dokładnie w tym kierunku.

Rok 2020. W Rosji miłościwie panuje gen. Igor Striełkow, a na czele jego doradców stoi Aleksandr Dugin. Od Zachodu oddziela Rosję wysoki mur zbudowany na lewym brzegu Dniepru. Teraz na wschód od dawnej stolicy Ukrainy jest nowy kraj – Wschodnioukraina, formalnie niezależna, de facto podmiot terytorialny Rosji, określanej również jako Wielkorosja lub Eurazja. Podobnie zresztą jak kraje kaukaskie i środkowoazjatyckie, które Rosja „przymusiła do przyjaźni”. To nowe określenie wprowadzone do eurazjatyckiego słownika polityki zagranicznej, drugie najważniejsze po „wojnie o pokój”.

Gen. Striełkow rządzi twardą ręką. Wrogowie ludu, czyli „piąta kolumna i nacjonałzdrajcy”, już dawno zostali „zneutralizowani”, w większości wyemigrowali. Taki sam los spotkał zresztą wszystkich rządowych ekonomistów, włącznie z naczelnym zdrajcą Dmitrijem Miedwiediewem i szefową Banku Centralnego Elwirą Nabiulliną. Władimir Putin – „z powodu choroby” – udał się już dawno na leczenie za granicę. Na Zachodzie działa też rząd emigracyjny byłego ministra gospodarki Aleksieja Kudrina, który czeka na lepsze czasy.

Tymczasem Striełkow wraz z grupą generałów patriotów przygotowuje kraj do wielkiej wojny z faszystowskim Zachodem. Pieniądze płyną z Chin, które kupują od Rosji surowce zablokowane na Zachodzie. Wprawdzie dochody budżetowe nie są zbyt duże, bo większość idzie na kupowane, również w Azji, dobra i żywność. Priorytetem, rzecz jasna, pozostaje armia.

System totalnego kłamstwa 

Dzień oprycznika. To tylko scenariusz, ale czy można go całkowicie wykluczyć? Kilka lat temu pisarz Władimir Sorokin w „Dniu oprycznika” przedstawił antyutopijną wersję Rosji przyszłości, bardzo podobną do tej opisanej powyżej. Niektóre z jego szalonych wizji zaczynają się spełniać.

Myśląc o Rosji bez Putina Zachód liczy na powrót tego kraju do „cywilizowanego nurtu”. Niezależnie jednak od tego, kiedy i w jaki sposób Putin odejdzie, jego następca dostanie w spadku wielkie terytorium z potężnymi problemami gospodarczymi i społeczeństwem rozpalonym antyzachodnimi fobiami.

Można sobie wyobrazić, że dojdzie do kontrolowanego przekazania władzy albo przewrotu pałacowego, w efekcie którego rządy przejmie „człowiek systemu”, zmuszony przez okoliczności do stopniowych reform, jednak ciągle w półautokratycznym stylu. Ale coraz bardziej realnym scenariuszem staje się dojście do władzy „Putina do kwadratu”, kogoś, kto pójdzie jeszcze dalej w szowinistyczno-nacjonalistycznej retoryce i, co gorsza, także w działaniu. Kandydatów do takiej roli nie brakuje.

Nasze imię Striełkow. W lecie, gdy trwała jeszcze w najlepsze rosyjsko-ukraińska wojna w Donbasie, w Moskwie odbywał się marsz poparcia dla Noworosji. Jego niekwestionowanym bohaterem był dowódca Igor Girkin, znany też jako Striełkow, a dominującym odczuciem wśród zwolenników Noworosji – rozczarowanie brakiem zdecydowanego poparcia Moskwy dla tego projektu. Niektórzy komentatorzy – choć trzeba przyznać, że raczej nieliczni – mówili wprost: z czasem hasło „za Putina i Striełkowa” może się przerodzić w prosty wybór „albo Putin, albo Striełkow”. Opozycyjna radiostacja „Echo Moskwy” przeprowadziła nawet sondaż telefoniczny, w którym słuchacze mieli się opowiedzieć po stronie jednego z nich, i Striełkow dostał 64 proc. głosów. Oczywiście ten sondaż nie miał nawet znamion reprezentatywności, ale dawał do myślenia.

Niedługo potem Igor Striełkow został z Donbasu wycofany, i porzucił swoje stanowisko ministra obrony Ludowej Republiki Donieckiej. Napisał też list manifest, który był – według niektórych opinii – wymuszoną demonstracją lojalności wobec prezydenta, a jego główny przekaz brzmiał: to Putin jest szefem. Publicysta Dmitrij Bykow pisał wówczas: „Potrzebny jest lizus albo pragmatyk, albo sprzedajny niewolnik – wszystko jedno, ale nie bohater, bo to zawaliłoby całą konstrukcję. (…) Po prostu on ma inne zasady i motywacje niż kasa, dlatego jest śmiertelnym zagrożeniem dla systemu totalnego kłamstwa, cynizmu i przekupstwa”.

Girkinowi, który nagle zniknął, wróżono smutny koniec. Ale powrócił i prognozy Bykowa zaczęły się spełniać – komendant Striełkow zbyt dużo gada. Ten były oficer FSB ma 45 lat, ale wygląda starzej. Niemodny wąsik, niezbyt udana fryzura, ubrany nieodmiennie w wojskowy kamuflaż. Mówi monotonnie, beznamiętnie. M.in. o tym, jak Kreml rozkręcał operację zbrojną na Krymie, a potem w Donbasie. Nie kryje żalu, że został wycofany. „Nie mogę powiedzieć, że zrezygnowałem dobrowolnie – zagrozili mi, że wstrzymają dostawy z Rosji, a bez tego walka nie jest możliwa”.

Uważa, że w Donbasie potrzebna jest dyktatura wojenna. Krytykuje haniebne kompromisy, porzucenie Noworosji, sabotowanie poleceń prezydenta. Nie oskarża jednak Putina, lecz „antynarodowe elementy” w jego otoczeniu. Striełkow i jego zwolennicy walczą teraz z „szóstą kolumną”.

Szósta kolumna. Autorem tego pojęcia jest filozof Aleksandr Dugin, który kilka miesięcy temu szczegółowo opisał tę kategorię wrogów. To „systemowi liberałowie”, ludzie w elitach i we władzy, którzy tak bardzo przesiąkli Zachodem, że nie da się go z nich wytrzebić. W striełkowowsko-duginowskiej wizji świata do tej grupy należą wszyscy urzędnicy i ministrowie, którzy odpowiadają za obecną politykę gospodarczą. Ale także urzędnicy średniego szczebla, którzy sprzedają się za big maca i coca-colę. Do tego grona wrogów należą oczywiście oligarchowie, którzy ze strachu o swoje fortuny gotowi są do kompromisów z Zachodem.

Putin jest gwarancją i nadzieją Noworosji i Ruskiego Miru, jednak dookoła niego dojrzewa „spisek elit”. Ewidentnym tego dowodem, według krytyków szóstej kolumny, jest zabójstwo Borisa Niemcowa – to ludzie z otoczenia prezydenta zrobili mu taki „prezent” – tłumaczą – żeby go osłabić i przygotować grunt pod przewrót pałacowy. Ten wątek jest bardzo częsty w twórczości wszelkiego rodzaju „Striełkowów”. Putin nie jest może idealny, ale trzeba go chronić za wszelką cenę. Bo gdy szósta kolumna dojdzie do władzy, trzeba będzie się z nią rozprawić. To grozi nawet wojną domową, a są przecież pilniejsze zadania.

 

Ku wielkiej wojnie. Aleksandr Dugin, politolog, filozof, religioznawca, jest dziś traktowany jako najbardziej wpływowa postać wśród rosyjskich ideologów. Uznawany przez jednych za genialnego myśliciela, przez innych – za grafomana, do niedawna był raczej na marginesie rosyjskiej debaty. Podobnie jak jego kolega, stalinista Aleksandr Prochanow, z którym wspólnie trzy lata temu zakładali tajemniczy Klub Izborski – zbierający „konserwatywnych” intelektualistów z najróżniejszych stron sceny politycznej. Dzisiaj Dugin i Prochanow nadają ton rosyjskiej debacie, a tego pierwszego otacza mistyczna wręcz aura zausznika Władimira Władimirowicza, współczesnego Rasputina.

Zabiegi o odrodzenie imperium 

Dugin marzy o wielkim imperium, które nie skończy się na Ukrainie czy krajach bałtyckich. Walcząc z USA, odradzająca się rosyjska potęga powinna pójść dalej – utworzyć sojusz antyamerykański z partnerami europejskimi i azjatyckimi. Prochanow również prze do sprawiedliwej wojny, nazywając atak na Ukrainę „jedenastym uderzeniem Stalina” i wpisując obecny konflikt w ramy Wielkiej Wojny Ojczyźnianej bis. Walka z Kijowem i jego zachodnimi poplecznikami to ciągle ta sama walka z faszyzmem. Na ważną postać wyrasta tu Ramzan Kadyrow, namiestnik Czeczenii, domniemany organizator zamachu na Niemcowa.

W ferworze zabiegów o odrodzenie imperium podziały polityczne (na razie) się nie liczą. Pod jednym sztandarem idą monarchiści, bolszewicy, nacjonaliści i imperialiści. W „walce z faszyzmem” nie przeszkadzają regularnie powracające wątki antysemickie. Po śmierci Niemcowa Striełkow napisał: „Dlaczego oni wszyscy ukrywają swoje nazwiska? Poroszenko – Walcman, Niemcow – Ejdman, Surkow – Dudajew, Politkowska – Mazepa, Makarewicz – Szmulewicz itd.”. Żydowski „ślad” to zresztą dyżurny motyw nagonki na opozycjonistów.

„Ja russkij okkupant”. Czy radykałowie są potrzebni, skoro nawet w oficjalnej wersji dzisiejszy rosyjski patriotyzm nie kryje swoich agresywnych ambicji? Wicepremier Dmitrij Rogozin z dumą promował niedawno na Twitterze film propagandowy „Ja russkij okkupant”. To profesjonalny klip w stylistyce gry komputerowej. Uzbrojony od stóp do głów rosyjski żołnierz, wypisz wymaluj „zielony ludzik”, opowiada swoją wersję historycznych podbojów.

Na Syberię, Ukrainę, do krajów bałtyckich, Azji Środkowej – szedłem może i jako okupant. Ale to ja wybudowałem tam zakłady, fabryki, elektrownie. Gdy zostałem wyproszony, wróciłem do siebie. Zobaczcie, co zostało – brud i nędza. Bałtowie sprzedają szproty i czyszczą toalety w Europie. Kraje Azji Środkowej to dolarowa pralnia i hodowla konopi, a ich mieszkańcy pracują na budowach u byłych okupantów. Na Ukrainie – burzy się dzisiaj wszystko, co kojarzy się z okupantem, ale nie tworzy nic oprócz „niekończących się majdanów i dyktatury”.

Jest oczywiście wątek zwycięskich walk obronnych – przed Polakami, Napoleonem i, w końcu, przed nazistami i Hitlerem. „Nie potrzebuję waszej obłudnej wolności i zgniłej demokracji. Ostrzegam po raz ostatni – nie drażnijcie mnie. Ja buduję pokój, ja kocham pokój. Ale walczyć potrafię lepiej niż wszyscy inni”. To przesłanie „ruski okupant” wysyła do „władcy świata” Baracka Obamy.

To wiele mówi o nastrojach, które buduje dzisiaj Kreml. Rosja kocha pokój i będzie go nieść na bagnetach nawet tam, gdzie jej nikt o to nie prosił. Dla dobra ludzkości.

Wolność jest obłudna. By Rosja Striełkowa, Dugina i Prochanowa stała się faktem, wcale nie musi dojść do wymiany władzy. Władimir Putin i jego przyboczni dziarskim krokiem zmierzają dokładnie w tym kierunku. Nie można wykluczyć, że z czasem Putin sam stanie się Striełkowem i Duginem w jednym. Z drugiej strony aktywna działalność radykałów jest mu dzisiaj na rękę. Po pierwsze, w porównaniu z nimi wypada całkiem łagodnie. Po drugie – może występować w roli „bezpiecznika” i przekonywać Zachód, że jeśli jego zabraknie, może być tylko gorzej.

A co z tak zwaną piątą kolumną? W Rosji 2015 r. nie ma miejsca dla opozycji. Wolność jest „obłudna”, a demokracja „zgniła”. W czarno-białym świecie ludzie, którzy mówią o wolności i demokracji, są uważani za zdrajców i szkodników. A zabójstwo Niemcowa będzie przydatnym narzędziem do pacyfikowania przeciwników reżimu. Niezależnie od tego, kto zabił, Władimir Putin może wykorzystać tę zbrodnię, by wewnętrznie jeszcze bardziej umocnić swoją pozycję, nasilając represje wobec przeciwników. „Rosja bez Putina” to jedno z haseł opozycji, ale bez Putina Rosja na pewno nie będzie Rosją Nawalnego czy Chodorkowskiego.

Większość Rosjan akceptuje dzisiaj kremlowską narrację, która sprzyja ultranacjonalistom i szowinistom. Można oczywiście rozpaczliwie chwytać się nadziei, że notowania Putina czy ogromne poparcie dla jego polityki to „rating strachu, nie popularności”. Problem w tym, że, gdzie jak gdzie, ale akurat w Rosji radykałowie wcale nie muszą mieć większości, by spróbować zmienić świat na swoje podobieństwo.

Polityka 11.2015 (3000) z dnia 10.03.2015; Temat tygodnia; s. 12
Oryginalny tytuł tekstu: "Boże, chroń cara"
Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Kraj

Gra o tron u Zygmunta Solorza. Co dalej z Polsatem i całym jego imperium, kto tu walczy i o co

Gdyby Zygmunt Solorz postanowił po prostu wydziedziczyć troje swoich dzieci, a majątek przekazać nowej żonie, byłaby to prywatna sprawa rodziny. Ale sukcesja dotyczy całego imperium Solorza, awantura w rodzinie może je pogrążyć. Może mieć też skutki polityczne.

Joanna Solska
03.10.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną