Gdzie Krym, gdzie Trzeci Rzym
Irina Szczerbakowa o stosunku Rosjan do polityki Putina
Adam Krzemiński: – Telewidzowie nadesłali na kwietniowe spotkanie z Putinem 3 mln pytań. Popiera go 86 proc. Rosjan. Jeszcze trochę i osiągnie 102 proc., prześcigając nawet Stalina.
Irina Szczerbakowa: – To nie są fryzowane sondaże. Poparcie jest ogromne. Można je wyczuć w atmosferze kraju. Z uwag sąsiada, który zawsze milczał w kwestiach politycznych. Z błysku oka profesora uniwersytetu, który kiedyś sympatyzował z dysydentami, a teraz wypina pierś, bo Krym znów nasz. Po raz pierwszy w życiu mogę wręcz namacalnie uchwycić tę atmosferę frenetycznego poparcia dla przywódcy. Jednak sondaże na stronie internetowej Centrum Lewady pokazują także dwuznaczne tło tego poparcia. To trewoga – jest takie przejmujące słowo w języku rosyjskim na atmosferę strachu przed wojną i siłami natury.
W polskim także – trwoga.
I badania opinii pokazują, że w społeczeństwie rosyjskim poziom lęku i niepewności jest bardzo wysoki. Ludzie są niezadowoleni. Uważają, że instytucje państwowe ich nie chronią. Czują się zagrożeni.
Przez kogo?
Przez wrogów w kraju i za granicą. To wielka różnica w porównaniu z atmosferą sprzed 25 lat. Na początku lat 90. na pytanie, czy Rosja ma wrogów, zdecydowana większość odpowiadała: nie ma żadnych wrogów. Teraz dla połowy badanych Ameryka znów jest wrogiem. Rozwiało się poczucie stabilności.
I aneksja Krymu była takim cynicznym plastrem dla zranionej duszy rosyjskiej? Zaspokojeniem potrzeby znaczenia. Jeśli już świat nas nie lubi, to niech się boi!
Krym to dla Rosjan mit.