Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Świat

Cameron szuka sojuszników dla reform Unii

Number 10 / Flickr CC by 2.0
Brytyjski premier rozpoczął serię spotkań z przywódcami państw członkowskich, aby wysondować szanse na przeprowadzenie reform traktatowych w Unii.

Chce wynegocjować specjalne przywileje dla Wielkiej Brytanii przed referendum w sprawie członkostwa. Europejscy przywódcy są jednak przeciwni otwieraniu traktatów.

Jeszcze przed wyborami Cameron obiecał Brytyjczykom wynegocjowanie korzystnych warunków członkostwa kraju w Unii. Wzmocniony wyborczym sukcesem, rozpoczął rozmowy z europejskimi liderami, badając, na jakie ustępstwa na rzecz Londynu zgodziłyby się pozostałe stolice. Piątkowa wizyta w Warszawie wpisuje się w kalendarz spotkań, które Cameron zamierza odbyć jeszcze przed czerwcowym szczytem Unii. Zaprezentuje na nim unijnym przywódcom szczegółowe propozycje reform.

Głównym postulatem Brytyjczyków jest ograniczenie praw imigrantów z innych państw członkowskich, którzy pracują na Wyspach. Cameron chciałby wprowadzić czteroletnie okresy przejściowe przed pobieraniem przez nich zasiłków i mieć swobodę w deportacji cudzoziemców, którzy przez pół roku nie znajdą pracy. Zaspokojenie tych żądań wymagałaby jednak zmiany traktatów, na co unijni przywódcy nie chcą się zgodzić. Zmianie zasad swobodnego przepływu osób mocno sprzeciwiają się państwa Europy Środkowo-Wschodniej. W tej sprawie Cameron z pewnością nie zyska sojusznika w Warszawie.

Z aprobatą rządu Ewy Kopacz spotka się natomiast brytyjski sprzeciw wobec rosnącej dominacji państw strefy euro. Tym bardziej, że Francja i Niemcy już przygotowują plany zacieśnienia integracji strefy, które zaprezentują na czerwcowym szczycie. Londyn chce, by decyzje zapadające w strefie euro były konsultowane z państwami pozostającymi poza nią. Podobne stanowisko ma Polska, dla której perspektywa dołączenia do eurostrefy jest ciągle odległa.

Szczyt 25–26 czerwca będzie ważną próbą zarówno dla Camerona, jak i dla pozostałych przywódców. Londyn naciskać będzie na zmianę traktatów, grożąc wyjściem Wielkiej Brytanii z Unii w przypadku sprzeciwu. Jego pozycja negocjacyjna nie jest jednak zbyt silna.

Koszty rozwodu z Unią byłyby dla Londynu zbyt wysokie. Wiedzą o tym Brytyjczycy, którzy w większości opowiadają się za pozostaniem kraju we wspólnocie. Brukseli także zależy na utrzymaniu Wielkiej Brytanii w Unii, nie chce jednak ryzykować otwarcia traktatów. Debata nad nowym traktatem mogłaby uruchomić falę roszczeń ze strony innych państw i zapoczątkować rozpad całej Unii. Przywódcy szukać będą kompromisu, który przynajmniej częściowo zaspokoi oczekiwania Brytyjczyków, ale nie naruszy fundamentów Unii.

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Kraj

Kaczyński się pozbierał, złapał cugle, zagrożenie nie minęło. Czy PiS jeszcze wróci do władzy?

Mamy już niezagrożoną demokrację, ze zwyczajowymi sporami i krytyką władzy, czy nadal obowiązuje stan nadzwyczajny? Trwa właśnie, zwłaszcza w mediach społecznościowych, debata na ten temat, a wynik wyborów samorządowych stał się ważnym argumentem.

Mariusz Janicki
09.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną