W referendum z maja ubiegłego roku zestaw pytań był ekscytujący. Oto dwa z nich: • Czy zgadzasz się z inicjatywą obywatelską, „aby skazani pedofile nie pracowali nigdy więcej z dziećmi”? • Czy akceptujesz ustawę z 27 września 2013 r. wydzielającą środki finansowe na zakup samolotu bojowego Gripen? – Mieliśmy nagle w kraju prawie 3 mln specjalistów wiedzących, dlaczego amerykańskie Hornety są lepsze niż szwedzkie Gripeny, i tyluż specjalistów mogących się wypowiadać o szansach leczenia pedofilów – żartuje Claude Bonard, były sekretarz generalny rządu kantonalnego w Genewie.
Jak to się dzieje, że Szwajcarzy regularnie głosują nad setkami spraw, w tym także nad strategią wojskową i polityką zagraniczną? Po pierwsze, prawo utrudnia obywatelowi głosowanie bez znajomości sprawy. – Nie stawiamy samego gołego pytania, lecz musimy objaśnić, co robimy, z jakiej przyczyny i w jakim celu. Więcej nawet, bo łącznie z kartą do głosowania rząd musi podać obywatelowi na piśmie wszystkie argumenty, zarówno za, jak i przeciw – mówi Bonard.
Praktycznie wygląda to tak: na cztery tygodnie przed głosowaniem obywatel dostaje pocztą do domu kartę do głosowania wraz z pokaźną, kilkudziesięciostronicową broszurą. W niej rozdziały tak zatytułowane: • Nad czym głosujemy? • Istota sprawy w skrócie – i jej konsekwencje • Temat przedstawiony szczegółowiej • Tekst pytania • Jak deliberowano w parlamencie (skrót sprawozdania) • Argumenty rządu w punktach • Argumenty komitetu referendalnego – to znaczy osób i organizacji, które się z rządem nie zgadzają • Jak radzą głosować poszczególne partie polityczne, kluby, stowarzyszenia, ruchy społeczne i obywatelskie.