Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Świat

Format normandzki się trzyma

Forum
W Paryżu spotkali się Merkel, Hollande, Poroszenko i Putin. Najważniejszym osiągnięciem tych rozmów wydaje się dziś zapewnienie, że format normandzki się sprawdził i nadal będzie działał na rzecz pokoju w Donbasie.

Spotkanie w Paryżu dobrze już znajomej czwórki – kanclerz Niemiec oraz prezydentów Francji, Ukrainy, Rosji, czyli uczestników formatu normandzkiego – w sprawie konfliktu w Donbasie to dowód, że Ukraina jest wciąż jednym z najważniejszych tematów politycznych dnia. Choć niewątpliwie nie jest jedynym bólem głowy Europy: w obliczu nowej odsłony wojny w Syrii oraz niemalejącej liczby uchodźców szturmujących strefę Schengen sukcesem jest, że do tego spotkania doszło. Komentatorzy obawiali się, że Ukraina zejdzie z agendy, bo konflikt w Syrii jest obecnie ważniejszy niż Donbas.

Czy należało oczekiwać, że nastąpi przełom? Zapewne nie w sytuacji, gdy od kilkunastu dni na froncie panuje względny spokój, a podczas niedawnego posiedzenia w Mińsku grupa kontaktowa porozumiała się w sprawie wycofania z frontu broni kalibru poniżej 100 mm. Prezydent Poroszenko zapowiedział, że zacznie się już w sobotę o północy. Prawie natychmiast.

Ale rozwiązanie konfliktu w Donbasie pozostaje odległe. Władimir Putin byłby pewnie zadowolony, gdyby udało mu się wycofać z tej awantury, której nie może zapisać na konto sukcesów. Nie zyskał uznania ani wsparcia, nie zamierza przyłączyć do Rosji zbuntowanych republik. Teraz więc zniszczony Donbas chciałby zostawić w granicach i na garnuszku Ukrainy, która miałaby żywić, finansować i odbudowywać. Nie mając jednocześnie żadnej władzy, bo przyznając specjalny status Donbasowi, przekazałaby ją do separatystycznych republik, donieckiej i ługańskiej. Specjalny status dla Donbasu jest dziś tematem przewodnim, dlatego Putin tak stanowczo domaga się jego uchwalenia i wprowadzenia, do czego Kijów zbytnio się nie spieszy. Specjalny status dawałby Moskwie mnóstwo okazji do destabilizowania Ukrainy, czyli tego właśnie, na czym Kremlowi zależy najbardziej.

Tymczasem Ukraina szykuje się do wyborów samorządowych i zamierza je przeprowadzić już za trzy tygodnie, według własnego prawa. I dlatego rozmowy w Paryżu nabierały dodatkowego znaczenia. Tyle tylko, że na okupowanym terytorium trudno będzie wybierać – pod lufami karabinów, przy braku kontroli i władzy nad granicą z Rosją. Czy w ogóle możliwa jest tam kampania wyborcza, konkurencja kandydatów? Czy znajdą się chętni do kandydowania, choćby z immunitetem, o czym wspomniał w Paryżu prezydent Francji?

Wybory, mówiono w Paryżu, powinny się odbyć w ciągu 80 dni od przyjęcia odpowiedniego prawa. Jak zachowa się Kijów? To przede wszystkim zadanie dla parlamentu, który będzie się musiał zebrać i zdecydować. Radykałowie już dziś atakują prezydenta Poroszenkę, nie zgadzając się na zmiany w konstytucji, dopóki rosyjscy żołnierze przebywają na terytorium Ukrainy i Rosja nie wypełnia obietnic z Mińska. Te wybory rzeczywiście będą wielką próbą dla ukraińskich rządzących i testem na poparcie.

Czego chce Putin? Z pewnością liczy na złagodzenie sankcji, dlatego obiecał przeprowadzenie w najbliższym czasie konsultacji z przedstawicielami samozwańczych republik w sprawie wyborów, które w Donbasie zamierzano przeprowadzić po swojemu i w innym terminie, bojkotując decyzje Kijowa.

Wypada oczekiwać, że rosyjski prezydent zechce przywołać do porządku liderów DRL i ŁNR, bo właściwie tylko Moskwa ma wpływ na to, co dzieje się w Donbasie. Sytuacja gospodarcza Rosji staje się coraz trudniejsza, cięcia budżetowe to już codzienność, dlatego Putin może naciskać na separatystów. Cierpliwość społeczeństwa, zwykłych Rosjan, także ma swoje granice, a Putinowi zależy najbardziej na utrzymaniu poparcia w kraju. Czy będzie się miał czym pochwalić? Wyjaśnienie przyniosą najbliższe dni. Na razie prezydenci Putin i Poroszenko nie chcą komentować sytuacji, najwyraźniej mają sporo do przemyślenia, zanim zabiorą głos.

Najważniejszym osiągnięciem rozmów w Paryżu wydaje się dziś zapewnienie, że format normandzki się sprawdził i będzie nadal działał na rzecz pokoju w Donbasie, że Mińsk żyje, że będą kontynuowane spotkania grupy kontaktowej, bo porozumienie pokojowe wciąż obowiązuje i należy je realizować, punkt po punkcie. Ci, którzy mieli nadzieję, że Mińsk umarł – muszą czuć się rozczarowani.

Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Łomot, wrzaski i deskorolkowcy. Czasem pijani. Hałas może zrujnować życie

Hałas z plenerowych obiektów sportowych może zrujnować życie ludzi mieszkających obok. Sprawom sądowym, kończącym się likwidacją boiska czy skateparku, mogłaby zapobiec wcześniejsza analiza akustyczna planowanych inwestycji.

Agnieszka Kantaruk
23.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną