Pierwszy syn Kanady
Potomek wielkiego Pierra Trudeau – Justin, nowym kanadyjskim premierem
Gdy w 1972 r. amerykański prezydent Richard Nixon przyjechał do Kanady, witał go premier Pierre Elliott Trudeau. Na przyjęciu w Ottawie premier i jego żona Margaret z dumą pokazali Nixonowi swego nowo narodzonego, niespełna rocznego syna. Ujrzawszy go, prezydent wzniósł toast „na cześć przyszłego premiera Kanady Justina Pierre’a Trudeau”.
Nie wiadomo, skąd Nixonowi przyszło do głowy to, co powiedział, ale faktem jest, że proroctwo się sprawdziło. 4 listopada w Ottawie 43-letni Trudeau junior, syn jednego z najwybitniejszych kanadyjskich przywódców w historii, został szefem rządu. W Kanadzie, w odróżnieniu od Ameryki, nigdy wcześniej nie doszło do takiej rodzinnej sukcesji.
Przez długi czas wcale się na to nie zanosiło. Justin Trudeau uchodził za sympatycznego młodzieńca, który nie ma ambicji ani kwalifikacji nie tylko do objęcia najwyższej władzy, ale w ogóle do pełnienia odpowiedzialnych urzędów. Znano go jako celebrytę z magazynów dla pań, imponującego męską urodą i długimi, czarnymi włosami. Na okładkach prezentował nagi tors z tatuażami. Kilka lat temu zagrał jedną z głównych ról w serialu telewizyjnym. Przez pewien czas pracował jako wykidajło w nocnym klubie, uprawiał jogę i boks. W pokazowej walce pokonał nawet urzędującego senatora, którego uważano za faworyta, bo kiedyś był komandosem i mistrzem karate.
Kiedy więc w 2007 r., dopiero w wieku 35 lat, zadebiutował w polityce jako deputowany do parlamentu z ramienia Partii Liberalnej, rządzący konserwatyści lekceważyli go jako młokosa, który nie będzie im w stanie zagrozić.
On nie jest gotowy
Kanadyjscy liberałowie – z grubsza ideologiczny odpowiednik europejskiej socjaldemokracji albo amerykańskiej Partii Demokratycznej – od dłuższego czasu mieli się nie najlepiej, po serii skandali za swoich rządów na początku minionej dekady.