Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Świat

Moskwa potwierdza zamach nad Synajem. Wszystko zmienił piątek, 13 listopada

Szczątki rozbitego rosyjskiego samolotu Szczątki rozbitego rosyjskiego samolotu Twitter
Po tragicznych zamachach w Paryżu Kreml więcej korzyści ma obecnie z przyznania aktu terroru niż z dalszego milczenia.

17 dni zajęło rosyjskim władzom „ustalenie” przyczyny katastrofy samolotu airbus rosyjskich linii Metrojet, który rozbił się ostatniego dnia października nad półwyspem Synajskim. Po tragicznych zamachach w Paryżu Kreml więcej korzyści ma obecnie z przyznania aktu terroru niż z dalszego milczenia.

Na ekranie telewizora szef Federalnej Służby Bezpieczeństwa Aleksandr Bortnikow przygarbiony przed prezydenckim biurkiem raportuje o najnowszych ustaleniach. To tradycyjna poza rosyjskich urzędników w takich sytuacjach – trochę Bizancjum na użytek mediów. „Można jednoznacznie stwierdzić, że to był zamach terrorystyczny” – mówi Bortnikow.

Władimir Putin z kolei zapewnił: „Rosja znajdzie terrorystów w każdym miejscu kuli ziemskiej i ich ukarze”. I jeszcze, co było do przewidzenia: „Działania bojowe naszego lotnictwa w Syrii powinny być nie tylko kontynuowane. Powinny być nasilone tak, by zbrodniarze zrozumieli, że nie unikną zemsty”.

Rosjanie twierdzą, że ktoś wniósł bombę na pokład samolotu. Podobno doszło już do aresztowania dwóch pracowników lotniska w Szarm el-Szejk. Co prawda Egipt zaprzecza, ale to nieistotne. Rosyjski widz musi dostać jasny i wiarygodny przekaz – nasze służby działają sprawnie i ukarzą sprawców. To nic, że (rzekomo) dwa tygodnie zajęło im ustalenie tego, co inni wiedzieli od razu.

Przez minione dwa tygodnie rosyjscy analitycy debatowali nad strategią, jaka wybierze Kreml w sprawie zamachu nad Egiptem, w którym zginęły 224 osoby, głównie turyści z Petersburga.

Reklama