Wezmą cię do piwnicy i zastrzelą
Separatyści w Donbasie – kim są i czego chcą
Rozmowa ukazała się w najnowszym numerze (6/2015) „Nowej Europy Wschodniej” »
Kuba Benedyczak: – Określenie „syryjska opozycja” dotyczy skomplikowanego konglomeratu różnych grup. Czy podobnie jest z „prorosyjskimi separatystami”?
Denis Kazański: – Bez wątpienia nie tworzą oni monolitu. Tak naprawdę „separatystów” powinniśmy nazywać irredentystami, ponieważ dążą do przyłączenia części Ukrainy do Rosji. Wśród nich są komuniści łączący wiarę w komunizm i rosyjskie imperium, ultrasi z prawicy, na przykład czarna sotnia lub prawosławni fundamentaliści, głoszący złączenie prawosławnych krajów w federację z centrum w Moskwie. Są też monarchiści, odwołujący się do przedrewolucyjnej ojczyzny rządzonej przez cara. Łączy ich słabe wykształcenie. Oczywiście, niektórzy liderzy rozumieją idee, które głoszą, ponieważ studiują rosyjskich ideologów, zwłaszcza twórców russkogo mira. Ale większość kupiła propagandę odbudowy rosyjskiego imperium, zdolnego wywołać strach na całym świecie. Między tymi grupami doszło jednak do konfliktu, ponieważ miejsce ideologii zajęły parakryminalne konflikty wewnętrzne, przede wszystkim między dowódcami polowymi. Dodatkowo ujawniły się grupy nieuznające ani Donieckiej, ani Łuhańskiej Republiki i walczące przeciwko ich strukturom – na przykład Kozacy czy ruch Noworosji. W ramach konfliktów wewnętrznych ludzie ci rozprawiali się ze sobą bardziej brutalnie niż z Ukraińcami.
Podkreśla Pan różnice ideologiczne. Ale czy separatyści to ludzie ideowi, z ugruntowaną wizją i długookresowym planem?
To zależy. Są wśród nich fanatycy, choćby Igor Striełkow i osoby, które na początku przybyły z nim do Doniecka.