George Osborne zabiera biednym i daje bogatym, a wszyscy na tym dobrze wychodzą. Najlepiej sam brytyjski kanclerz, który może być następcą Camerona.
Bankierzy z City i posłowie podkpiwali z jego piskliwego głosu. Mówili, że w Izbie Gmin rumieni się jak zawstydzony panicz, i przezywali Boy George. Kiedy wręczał medale na paraolimpiadzie w 2012 r., 60 tys. widzów na stadionie w Londynie buczało. Kanclerz George Osborne, czyli brytyjski minister finansów, był wtedy najbardziej znienawidzonym człowiekiem na Wyspach. Bogatym bubkiem, jak nazywały go lewicowe gazety. Wyglądało na to, że to przez jego arogancję kraj zaciskał pasa, tylko po to, by wpaść w recesję.
Polityka
1/2.2016
(3041) z dnia 27.12.2015;
Świat;
s. 84
Oryginalny tytuł tekstu: "Czuły barbarzyńca"