Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Świat

Czuły barbarzyńca

George Osborne: następca Camerona?

Gdy Cameron jest w rozjazdach, to Osborne kieruje Downing Street. Gdy Cameron jest w rozjazdach, to Osborne kieruje Downing Street. Suzanne Plunkett/Reuters / Forum
George Osborne zabiera biednym i daje bogatym, a wszyscy na tym dobrze wychodzą. Najlepiej sam brytyjski kanclerz, który może być następcą Camerona.
Osborne zatrudnił speców od wizerunku z BBC, którzy zalecili mu obniżenie głosu (żeby nie brzmiał jak Boy George).Foreign and Commonwealth Office/Wikipedia Osborne zatrudnił speców od wizerunku z BBC, którzy zalecili mu obniżenie głosu (żeby nie brzmiał jak Boy George).

Bankierzy z City i posłowie podkpiwali z jego piskliwego głosu. Mówili, że w Izbie Gmin rumieni się jak zawstydzony panicz, i przezywali Boy George. Kiedy wręczał medale na paraolimpiadzie w 2012 r., 60 tys. widzów na stadionie w Londynie buczało. Kanclerz George Osborne, czyli brytyjski minister finansów, był wtedy najbardziej znienawidzonym człowiekiem na Wyspach. Bogatym bubkiem, jak nazywały go lewicowe gazety. Wyglądało na to, że to przez jego arogancję kraj zaciskał pasa, tylko po to, by wpaść w recesję. Dziedzic irlandzkiego szlacheckiego tytułu barona Ballintaylor i Ballylemon z epoki Tudorów uchodził za kwintesencję zarozumiałego, aroganckiego arystokraty. Z uśmieszkiem wyższości zabierał pieniądze biednym i obcinał podatki bezwstydnie bogatym. Takim jak on sam – syn właścicieli ogromnej firmy Osborne and Little, produkującej nieco psychodeliczne tapety. Tak było jeszcze niedawno. Dziś wielu Brytyjczyków z klasy średniej traktuje Osborne’a niemal jak proroka.

Nie mają mnie lubić

Od dwóch lat brytyjska gospodarka odnotowuje skromny, ale stały wzrost (ostatnio 2,4 proc.). Spadło bezrobocie i deficyt budżetowy (o połowę) – także dzięki obniżkom podatków, które wcześniej odstraszały bogaczy i przynosiły straty budżetowe. To, co osiągnął Osborne, to kosztowny społecznie i kontrowersyjny, ale jednak sukces. W 2010 r. po latach beztroskiego szastania pieniędzmi na socjał laburzyści zostawili finanse w ruinie. Deficyt sięgał 11 proc. PKB. „Za pół roku wszyscy będą mnie nienawidzić. Jeśli nie, będzie to znaczyć, że zawiodłem” – mówił Osborne, przygotowując wówczas swój program drakońskich cięć. Dziś, po pięciu latach, także dzięki odwadze, dyscyplinie i sprytowi kanclerza, wypełnia się powoli skarbiec.

Polityka 1/2.2016 (3041) z dnia 27.12.2015; Świat; s. 84
Oryginalny tytuł tekstu: "Czuły barbarzyńca"
Reklama