Frans Timmermans, 55-latek, którego z ramienia Komisji Europejskiej wyznaczono na głównego partnera do dyskusji z polskim rządem i który ogłosił rozpoczęcie wobec Polski unijnej procedury ochrony praworządności, jest dobrze zorientowany w naszej historii. Ze względu na wspomnienia mieszkającej w Bredzie matki, u której zatrzymali się polscy żołnierze z dywizji gen. Maczka, Timmermans przed laty walczył o przywrócenie naszym żołnierzom należytej pamięci. I za te starania oraz za wspieranie naszego wejścia do Unii, blisko 10 lat temu, został odznaczony Krzyżem Oficerskim Orderu Zasługi RP.
Urodził się w Maastricht, a młodość spędził za granicą, podróżując z ojcem dyplomatą. Oprócz niderlandzkiego zna pięć języków. Zaczynał od departamentu integracji europejskiej w holenderskim MSZ, był na placówce w Moskwie i uczestniczył w pracach OBWE. Rodacy zapamiętali go z zaangażowania w wyjaśnienie okoliczności zestrzelenia nad Ukrainą malezyjskiego samolotu, w którym większość pasażerów stanowili Holendrzy, i z przemówienia na forum ONZ, gdzie Timmermans ocierał łzy, ale jednocześnie stanowczo obiecywał, że zrobi wszystko, by do kraju sprowadzono szczątki ofiar. W Brukseli to twardy gracz, znany z doskonałej znajomości unijnego prawa. Jako pierwszy wiceprzewodniczący KE odpowiada nie tylko za dialog z Polską, ale też za przekonanie Wielkiej Brytanii do pozostania w Unii.