Świat

Przedłuża się szczyt w sprawie Brexitu. Czy i kiedy przywódcy dojdą do porozumienia?

Donald Tusk / Facebook
Brytyjski premier stąpa po kruchym lodzie. Musi przywieźć porozumienie, bo powrót z pustymi rękami przekreśla go jako lidera.

David Cameron walczy jak brytyjski lew na posiedzeniu Rady Europejskiej. Na zebraniach plenarnych i podczas spotkań indywidualnych przekonuje, że warto się dogadać. Pewno, że warto, tylko na jakich warunkach? Te proponowane przez Brytyjczyków są przecież trudne do przyjęcia nie tylko przez Polskę czy Czechy, ale (z innych) na przykład przez Francję.

Nie brak też polityków europejskich po prostu wkurzonych, że w tak trudnym dla Unii czasie muszą się jeszcze targować z jednym z jej krajów członkowskich, i to z pierwszej ligi. Cameron stąpa więc po kruchym lodzie. Musi przywieźć porozumienie, bo powrót z pustymi rękami przekreśla go jako lidera.

Unia o tym wie i dlatego finalizowanie porozumienia się przeciąga. Różne kraje chcą przy okazji załatwić różne inne sprawy. Na przykład Grecy i Włosi wciąż mają poważne problemy z stabilnością finansów publicznych. Prawie każdy więc przeciąga linę w swoją stronę.

Tak działa Unia i zwykle to żmudne i nudne dla zewnętrznych obserwatorów (ale nie dla uczestników) ucieranie kompromisu jest esencją polityki unijnej. Ja dotąd zasada się sprawdza.

Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Kraj

Kaczyńskiego plan zemsty. Ma trzy części. Gotowy jest na moralnie wątpliwe rozwiązania

Prawica chce wykorzystać osłabione po wyborach morale w obozie władzy, aby ostatecznie pokonać swoich wrogów. Grozi procesami i więzieniem, głosząc dokończenie antyliberalnej rewolucji. To ma być odwet nie tylko na przeciwnikach, ale też na ich wyborcach. Co z tym zrobi druga strona?

Mariusz Janicki
16.07.2025
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną