Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Świat

Jak udało się zatrzymać ciężarówkę pędzącą promenadą w Nicei

Forum
Zanim kierowca został obezwładniony, przejechał dwa kilometry, „rozjeżdżając wszystko, co mijał po drodze”.

Kierowca białej, 19-tonowej ciężarówki wcisnął gaz i przejechał dwa kilometry promenadą des Anglais przy brzegu morza w Nicei. Ruszył w okolicy szpitala dziecięcego. Zabił 84 osoby, są setki rannych, kilkadziesiąt walczy w szpitalach o życie.

31-letni zamachowiec wjechał w tłum, „rozjeżdżając wszystko, co mijał po drodze” – relacjonowali świadkowie. Służbom nie od razu udało się go zneutralizować, ruszyły za nim w pościg. Próbę walki podjął spontanicznie jeden z mężczyzn, który chwilę wcześniej bawił się w tłumie, świętując rocznicę zburzenia Bastylii. Mężczyzna wskoczył do kabiny pojazdu „z niebywałą odwagą” i usiłował odebrać zabójcy pistolet. Mówił o tym na antenie francuskiego radia Europe 1 Éric Ciotti, członek Zgromadzenia Narodowego urzędujący w departamencie Alpes-Maritimes.

„To był moment, kiedy policja mogła wkroczyć do akcji i obezwładnić zamachowca” – dodał. Gdyby nie bohaterski czyn jednego z mężczyzn, ciężarówka mogłaby się nie zatrzymać i zranić więcej osób. Sporo ryzykował – mówią policjanci – i poniósł obrażenia, kiedy rzucił się do pędzącego pojazdu.

Kierowca skierował do mężczyzny broń, celował też w policjantów, którzy natychmiast otoczyli pojazd. Spudłował, został zestrzelony. „Nigdy nie zapomnę wyrazu twarzy oficera, który trafił zamachowca” – relacjonował Ciotti. I relacjonował: „Działy się straszne rzeczy”, w zamachu zginęły również dzieci. Wiele osób próbowało się ratować, skacząc do morza i rzucając się na pobocza.

Bohaterem okazał się Egipcjanin Nader El Shafei, który opowiadał BBC, że krzyczał na zamachowca, przekonując go, żeby się opamiętał. „Wyciągnął wtedy coś, co z początku przypominało mi telefon. Okazało się, że to broń”.

Reklama