Są kremlowskie rewolucje, które chcą oddalać rewolucje
Trzęsienie ziemi na Kremlu. Czy to nowy rozdział putinizmu?
[Artykuł został opublikowany w serwisie Nowej Europy Wschodniej]
Rzecz nie w samej dymisji, lecz w tym, że wielu komentatorów ogłosiło zamknięcie jednego rozdziału putinizmu i otwarcie następnego. Czy aby na pewno?
Genialny biurokrata i pulchna kochanka
Krytyk muzyczny proszony o scharakteryzowanie twórczości artysty o ogromnym dorobku, dajmy na to Boba Dylana, odpowie najpewniej, że jest Dylan debiutant, Dylan środkowy, Dylan w kryzysie, Dylan polityczny, Dylan starzejący się, itd. W podobnym tonie odpowiadają putinolodzy i kremlolodzy – nie ma jednego Putina. Jest Putin sprzed Chodorkowskiego, sprzed i po Gruzji, jest premier i prezydent, jest Putin ukraiński, jest ten bojący się kamer i rozmawiający z dziennikarzami przez trzy godziny, a i tak najważniejsze pytanie brzmi zawsze, jaki stanie się Putin jutro? I tu, każdy kto twierdzi, że zna odpowiedź, zwyczajnie mija się z prawdą.
Trafnie podsumował to zjawisko były polski szpieg pracujący w Rosji, w wywiadzie, który we wrześniu ukaże się na łamach NEW: „Główne zadanie każdego wywiadu wobec Rosji polega na przebiciu się za kremlowski mur, a to jest praktycznie niewykonalne. Stworzono tam zwarty, zbity organizm, gdzie jak w Linuxie, nie ma gdzie wepchnąć wirusa. Więc każdy kto mówi, że wie, co zrobi Kreml, kłamie”.
Obecna Rosja nie jest Związkiem Radzieckim, ale tak jak wówczas, analiza decyzji podejmowanych wewnątrz wąskiego kręgu osób polegać może wyłącznie na wysuwaniu hipotez, dla których nie ma potwierdzenia w faktach. Zdegradowanie Siergieja Iwanowa z funkcji szefa administracji (według niektórych trzecia osoba w państwie) jest właśnie przyczyną takich hipotez i teorii, tym bardziej, że idzie ono w parze z innymi dymisjami, dokonywanymi przez ostatnie półtora roku.