Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Świat

Jest wspólna deklaracja prezydentów Polski i Ukrainy. Ale to wytarte słowa

Kancelaria Prezydenta RP
Miała być nowa jakość w stosunkach polsko-ukraińskich. Ale nie jest.

Wspólna Deklaracja prezydentów Polski i Ukrainy przyjęta w Kijowie z okazji 25. rocznicy Niepodległości Ukrainy przez Andrzeja Dudę i Petra Poroszenkę miała być nową jakością w polsko-ukraińskich stosunkach dziś i w przyszłości. Ale nie jest. Bo nie wychodzi poza bardziej lub mniej okrągłe i zgrabne zdania, wielokrotnie powtarzane, ogólne i wytarte.

Bo jak inaczej odczytać przywołanie wspomnienia silnych kulturowych i historycznych więzi łączących nasze narody czy pragnienie rozwijania wielowymiarowej współpracy wolnej Polski i wolnej Ukrainy oraz umacnianie dobrosąsiedzkich relacji narodu polskiego i ukraińskiego, co „jest gwarancją bezpieczeństwa i stabilności w Europie”? A wreszcie konstatacja, że „ustanowienie i rozwój partnerstwa strategicznego jest bezalternatywnym wyborem historycznym, a rozszerzenie i pogłębienie współpracy ma szerokie perspektywy, ogromny potencjał i odpowiada najgłębszym interesom obu państw i ich Narodów”.

To przecież powtarzano po wielokroć, przy każdej wizycie i okazji... Deklaracja przypomina również o znaczącym wkładzie obu państw „w rozbudowę wspólnej demokratycznej Europy” i dążenia „do rozszerzania sąsiedzkiej sieci powiązań gospodarczych, politycznych, kulturalnych i społecznych”. Czy wreszcie o wspólnych chrześcijańskich korzeniach, z odwołaniem do słów Jana Pawła II wypowiedzianych podczas wizyty w Kijowie. A to wszystko po to, by oświadczyć wzniośle, że „będziemy kontynuować rozwój naszych stosunków zgodnie z Traktatem o dobrym sąsiedztwie, przyjaznych stosunkach i współpracy, podpisanym w Warszawie 18 maja 1992 r., uznając integralność terytorialną Polski i Ukrainy oraz nienaruszalność granic naszych państw”, jak również „doceniając znaczenie przyjaznych stosunków polsko-ukraińskich dla budowania solidarności europejskiej”.

Reklama