Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Świat

Na trzeciego

Premier Włoch chce zająć w Unii miejsce po Cameronie. Kto mu na to pozwoli?

European Parliament / Flickr CC by 2.0
Matteo Renzi próbuje dołączyć do unijnych lokomotyw i zająć puste krzesło po Brytyjczykach.

Ostatnie spotkanie „unijnej Trójki” odbyło się we Włoszech, na wyspie Ventotene, na Morzu Tyreńskim, gdzie 75 lat wcześniej siedząc w faszystowskim więzieniu, dziennikarz Altiero Spinelli został współautorem „Manifestu na rzecz Europy wolnej i zjednoczonej”. Wzięli w nim udział kanclerz Niemiec Angela Merkel, prezydent Francji François Hollande i właśnie premier Włoch Matteo Renzi.

Poprzednie takie spotkanie odbyło się kilka dni po Brexicie. Też w tym składzie. Renzi cały czas próbuje się wpasować. Przekonuje, że po Brexicie Europa wcale nie przestała istnieć, trzeba stworzyć dla niej tylko nową formułę i dać jej nowy impuls do działania. Proponuje rozwiązania, zachęca do działania i inspiruje. Próbuje wykorzystać szanse i zająć puste miejsce, które obok Merkel i Hollande’a powstało po opuszczających Unię Brytyjczykach.

Na miesiąc przed Brexitem European Council on Foreign Relations (ECFR) zapytał mieszkańców 28 krajów Unii, który kraj według nich ma najwięcej do powiedzenia w Brukseli. Na pierwszym miejscu oczywiście wymieniano Niemcy, Francję i Wielką Brytanię, ale zaraz za nimi znalazły się Włochy, a potem Polska.

Włochy same chciałyby się rzeczywiście widzieć w czołówce krajów ważnych i mających na unijną rzeczywistość wpływ, ale czy tak naprawdę jest? Czy Matteo Renzi rzeczywiście może być w wielkiej europejskiej trójce? I czy może zastąpić premiera Wielkiej Brytanii, który tworzył unijną politykę tuż obok przywódców Niemiec i Francji?

Żeby tak się stało, przywódcy musieliby się dogadać co do szczegółów. Bo o ile zgadzają się co do tego, że Unia Europejska nadal jest potrzebna, to już wizja jej kształtu raczej ich dzieli, niż łączy.

Reklama