Kij między szprychy
Ryszard Legutko w PE bronił rządu przez atak. To desperacka metoda
Legutko zmienił temat łamania konstytucji przez rząd Beaty Szydło, zarzucając jego europejskim krytykom, że nie tolerują innych poglądów niż swoje, są uprzedzeni do pisowskiego rządu i bronią swych politycznych towarzyszy, którzy utracili demokratyczną władzę. To teatr absurdu, oświadczył deputowany, krótkotrwały były minister edukacji w rządzie Jarosława Kaczyńskiego – Europa ma wielki kłopot z migrantami, euro, Brexitem, a zajmuje się Polską!
Legutko zapomniał dodać, że nie tylko europejscy domniemani „polityczni towarzysze” krytykują rząd pani Szydło, ale też krajowa opozycja i część polskiej opinii publicznej. W kwestii konstytucyjnej krytykuje ten rząd także Komisja Wenecka, którą zaprosił w tej sprawie do Polski obecny minister spraw zagranicznych pan Waszczykowski. Tematem sporu jest więc stan państwa prawa pod rządami pana Kaczyńskiego.
Dobrze to ujął w debacie Janusz Lewandowski: debata w Parlamencie Europejskim i spodziewana jutro rezolucja są świadectwem zaniepokojenia prawdziwych przyjaciół w Polsce. „Nie jest to debata o Polsce, ani debata przeciwko Polsce. To debata o nadużyciach obecnej władzy w Polsce, które są poważnym zagrożeniem dla demokracji i państwa prawa”. Polacy nie głosowali na paraliż Trybunału konstytucyjnego, czystki w mediach publicznych, kolonizowanie przestrzeni publicznej przez biernych, miernych, ale wiernych dygnitarzy, działaczy i zwolenników PiS. W tym samym duchu odpowiedział Legutce komisarz UE Frans Timmermans: Nikt mnie nie oskarży o działania przeciwko Polsce. To spór między TK a rządem.
Są dwa projekty rezolucji PE na temat tego sporu i sytuacji państwa prawa w naszym kraju. Jeden złożyło wspólnie pięć największych frakcji PE, drugi – europosłowie PiS. Należy się spodziewać, że zostanie przyjęty ten pierwszy. Wzywa do poszanowania ustaleń Komisji Weneckiej i Komisji Europejskiej.
Koń, jaki jest każdy (kto chce widzieć) widzi. Stanowisko rządu Beaty Szydło jest nie do obrony z punktu widzenia merytorycznego. Rząd ten punkt widzenia odrzuca, bo to wynika z jego polityki nie tylko w kwestii Trybunału Konstytucyjnego i chęci demontażu państwa opartego na zasadzie trójpodziału władz, ale także z jego polityki europejskiej.
Europoseł Legutko oburza się na podjęcie tego tematu w momencie, gdy Unia boryka się z poważnymi kłopotami. A co obecny polski rząd robi, by Polska pomogła w ich rozwiązaniu? Dokłada dwa dodatkowe: łamanie zasad demokracji konstytucyjnej przez podważanie niezależności władzy sądowniczej i domaganie się zmian w Unii. Ostrzegł przed tym słusznie Donald Tusk podczas wtorkowego spotkania konsultacyjnego z premier Szydło przed zbliżającym się szczytem UE w Bratysławie. Gdyby rząd pisowski szczerze chciał lepszej Unii, nie wsadzałby jej kija między szprychy.