Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Świat

Partia Kremla szturmem wzięła rosyjską Dumę. To zapowiedź kolejnej kadencji prezydenta Putina

Grigory Dukor/Reuters / Forum
Wbrew kiepskim sondażom Jedna Rosja dostaje większość konstytucyjną.

54,21 proc. po podliczeniu 90 proc. głosów otrzymała Jedna Rosja – poinformowała Centralna Komisja Wyborcza. Na kolejnych miejscach uplasowały się Komunistyczna Partia FR – 13,53 proc., LDPR Władimira Żyrinowskiego (Liberalno-Demokratyczna Partia Rosji) – 13,28 proc. i Sprawiedliwa Rosja – 6,19 proc. Wybory odbyły się przy rekordowo niskiej frekwencji – ok. 48 proc. Jedna Rosja zdobędzie też większość w okręgach jednomandatowych.

Właśnie w okręgach jednomandatowych ważą się losy pojedynczych opozycyjnych kandydatów, takich jak Dmitrij Gudkow w Moskwie czy historyk Andriej Zubow. Szanse mają też m.in. przedstawiciele Jabłoka w Petersburgu.

Kampania dominującej partii była prosta jak konstrukcja cepa: „jesteśmy partią Putina”. Ten komunikat, w połączeniu ze skróconą kampanią i niską frekwencją, stał się receptą na sukces.

W ubiegłym roku zapadła decyzja o przyspieszeniu daty wyborów i przeniesieniu ich z grudnia na wrzesień. Jedna Rosja i Kreml argumentowały to na różne sposoby, na przykład że lepiej będzie, jeśli nad nowym budżetem będzie głosować nowy skład Dumy, bo to on będzie odpowiadał za jego realizację. W istocie jednak – jak przekonywali politolodzy – chodziło głównie o skrócenie czasu agitacji wyborczej i grę na niską frekwencję. Wielu Rosjan spędza wrześniowe weekendy na daczy i może po prostu nie dotrzeć na wybory, inni ciągle jeszcze myślą o wakacjach albo początku szkoły.

Z kolei skrócona kampania też grała na korzyść Jednej Rosji. Przy większej obecności w kampanii opozycji, tej przyjaznej, zasiadającej w parlamencie i niesystemowej (walczącej przede wszystkim o miejsca w okręgach jednomandatowych), czas grałby na niekorzyść głównej partii w parlamencie. Zresztą według przedwyborczych sondaży wszystkich ośrodków opinii publicznej poparcie dla niej spadało.

Reklama