Osamotnione bożyszcze
Czy Rosjanie wyszliby masowo na ulicę, jeśli Putinowi groziłby pucz lub „przewrót pałacowy”?
[Artykuł pochodzi z serwisu internetowego „Nowa Europa Wschodnia”]
Putin wie, jak zaskarbiać sobie popularność w społeczeństwie. Jeśli spojrzeć na sondaże Centrum Lewady, które ośrodek prowadzi od siedemnastu lat, widać, że poparcie dla jego działań nigdy nie spadło poniżej 60 procent – we wrześniu wynosiło 82 procent. Jednym z ważnych elementów, które składają się na ten rezultat, jest także poczucie braku alternatywy wśród Rosjan – kto jeśli nie Putin?W Rosji wyrosło przecież już całe pokolenie, nie znające innego szefa państwa (chyba że z opowieści o tym, z jak wieloma trudnościami przyszło się mierzyć w czasach Borysa Jelcyna).
Warto zauważyć, że o ile poziom poparcia (lub jego braku) dla premiera Dmitrija Miedwiediewa, rządu federalnego, Dumy Państwowej i gubernatorów powraca obecnie do poziomu sprzed aneksji Krymu, to w przypadku prezydenta różnica „na plus” wciąż jest wyraźnie widoczna.
Pomocni Amerykanie
Władza, szczególnie po demonstracjach z przełomu lat 2011 i 2012, przygotowywała i wciąż przygotowuje się na ewentualne opozycyjne wystąpienia. Wprowadzane regularnie kary i ograniczenia mają służyć maksymalnemu zniechęceniu do aktywności politycznej. Czy Rosjanie zmobilizowaliby się jednak do działania w obronie rządzących?
W swoich cotygodniowych sondażach nastroje społeczne bada między innymi Fundacja Opinia Publiczna (FOM). Na początku października do udziału w jakiejkolwiek demonstracji gotowych było 21 procent respondentów (74 procent nie planowało takiego sposobu wyrażania opinii). Jeśli w najbliższym czasie miałyby miejsce protesty polityczne, 57 procent Rosjan nie poparłoby ani przeciwników, ani stronników władzy.