Trump mianował nowego sekretarza stanu. My się boimy, a Amerykanie mają nadzieję
Donald Trump nie przestaje zadziwiać. Nominację na sekretarza stanu w jego gabinecie otrzymał Rex Tillerson, dyrektor (CEO) Mobil Exxon, największego koncernu naftowego na świecie, nieposiadający żadnego doświadczenia nie tylko w dyplomacji, lecz w ogóle w służbie państwowej – cała jego zawodowa kariera upłynęła w macierzystej formie.
Mobil Exxon od dawna inwestuje w Rosji. Tillerson, zanim został szefem koncernu, kierował jego rosyjskimi interesami, dostał od Putina Order Przyjaźni, wymieniał z nim uśmiechy i krytykował sankcje USA za napaść na Ukrainę, które dotknęły także naftowego potentata z Teksasu.
Rex Tillerson – „przyjaciel Putina”
Trump wychwala swego nominata jako „światowej klasy gracza”, którego kwalifikacje na sekretarza stanu mają polegać na tym, że od lat negocjuje i zawiera umowy handlowe z przywódcami obcych krajów. Podobnie jak sam prezydent elekt, który najwyraźniej uważa, że stosunki międzynarodowe sprowadzają się do gry interesów ekonomicznych.
Nic nie wiemy o tym, jaki jest światopogląd Tillersona, co rozumie z geopolityki, czy zna historię krajów, które odwiedzał, i co myśli o Europie i NATO. Czy obchodzą go prawa człowieka i wspieranie demokracji, co – jak można podejrzewać – raczej nie obchodzi przyszłego prezydenta?
Tillerson to kolejna nominacja Trumpa, po której mróz przechodzi po kościach, bo wcześniej mianował on doradcą ds.