Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Świat

Dlaczego premier Orbán zawiódł prezesa Kaczyńskiego?

Viktor Orbán jest pragmatykiem i dobrze wie, że jeśli coś zbyt dużo kosztuje, to należy się wycofać. Viktor Orbán jest pragmatykiem i dobrze wie, że jeśli coś zbyt dużo kosztuje, to należy się wycofać. European People's Party / Flickr CC by 2.0
Premier Orbán, obok premier Wielkiej Brytanii, miał być do końca sojusznikiem polskiego rządu.

Węgry Viktora Orbána poparły kandydaturę Donalda Tuska na przewodniczącego Rady Europejskiej. Mimo że wcześniej z Budapesztu płynął sygnał, że w przypadku braku poparcia Polski Węgrzy również nie zagłosują „za” reelekcją byłego premiera. Prezes Jarosław Kaczyński twierdził wręcz, że Viktor Orbán złożył mu taką obietnicę. A tu taki zawód.

Premier Orbán, obok premier Wielkiej Brytanii, miał być do końca naszym sojusznikiem. Miał nas nie zawieść. Polski rząd liczył na to, że w chwili próby nie zostaniemy sami. Że obok nas będzie premier Orbán. Tylko na jakiej podstawie? I dlaczego ta wiara była tak mocna?

Dlaczego Orbán poparł Tuska?

Przecież Viktor Orbán już przed szczytem miał powiedzieć jednemu z dziennikarzy, że Węgry poprą Tuska, ponieważ węgierskie partie rządzące – Fidesz i Chrześcijańsko-Demokratyczna Partia Ludowa – należą do Europejskiej Partii Ludowej, a Tusk był kandydatem EPL. Krajowe spory Węgrzy zostawiają Polakom – stwierdził węgierski premier.

Viktor Orbán jest pragmatykiem i dobrze wie, że jeśli coś zbyt dużo kosztuje, to należy się z takiej decyzji wycofać. Długo wstrzymywał się z oficjalną deklaracją, ale jak tylko zobaczył, że w Wersalu podczas spotkania wielkiej czwórki Francja i Niemcy poparły Tuska, on również uznał, że to jest właściwy kierunek. Jego wątpliwości zniknęły.

Węgierski premier jest wyrachowany i cyniczny. Na pewno w swoich wyborach nie kieruje się ideologią. Raczej na zimno kalkuluje, co mu się opłaca. Wcześniej był liberałem, a teraz jest zatwardziałym konserwatystą, który zawsze na pierwszym miejscu stawia swój interes. W tym wypadku uznał, że płynięcie pod prąd niczego dobrego mu nie przyniesie. A ponadto pewnie uznał, że Tusk jako przewodniczący RE i tak lepiej zrozumie motywacje krajów Europy Środkowowschodniej, choćby w kwestii 

  • Donald Tusk
  • Viktor Orbán
  • Węgry
  • Reklama