Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Świat

Resort dziwnych kroków

PiS weryfikuje polskich dyplomatów

W uzasadnieniu ustawy kierownictwo MSZ samo pisze, że zmiany dotkną jedną trzecią zatrudnionych w resorcie. W uzasadnieniu ustawy kierownictwo MSZ samo pisze, że zmiany dotkną jedną trzecią zatrudnionych w resorcie. Ronnie Kaufman / Getty Images
Zapowiedziana weryfikacja kadr dyplomacji pokazuje bolszewickie myślenie PiS o państwie. I gwarantuje, że „zwycięstw” takich jak 1:27 w polityce międzynarodowej będzie więcej.
Marcin Bosacki, były ambasador RP w KanadzieMaciej Łuczniewski/Reporter Marcin Bosacki, były ambasador RP w Kanadzie

Przegrana w głosowaniu nad przedłużeniem kadencji Donaldowi Tuskowi to tylko jedna z klęsk polityki zagranicznej PiS ostatnich tygodni. Oto kolejne: szczyt czterech dużych państw UE (bez Polski) w Wersalu i zapowiedź budowy Europy wielu prędkości – wbrew polskim interesom. Przegrana w unijnym głosowaniu nad nowymi zasadami liczenia emisji CO2. Brak gwarancji przywilejów socjalnych dla Polaków na Wyspach ze strony Brytyjczyków, rzekomo sojuszników PiS.

Wszystko to pokazuje dwa groźne zjawiska. Po pierwsze, postępującą samoizolację Polski na arenie międzynarodowej, uznawanie ekipy PiS przez partnerów za niepotrzebnego nikomu dziwaka. I po drugie, ignorowanie przez Jarosława Kaczyńskiego i spółkę opinii profesjonalnej dyplomacji – od roku lekceważonej i demontowanej przez rządzących. Procedowana właśnie nowa ustawa o służbie zagranicznej dokończy ten proces z opłakanymi dla państwa i obywateli skutkami.

Agenci to pretekst

Wbrew propagandzie PiS ustawa ta nie jest „rozliczeniem z rządzącą MSZ agenturą komunistyczną” i uderzeniem w „służbę zagraniczną – bezpośredniego kontynuatora służby dyplomatyczno-konsularnej zakorzenionej (…) w PRL”.

Ponad 80 proc. obecnych pracowników przyszło do MSZ po 1989 r. „Agentów”, co przyznają sami autorzy ustawy, jest w MSZ mniej niż 100 – na 3600 pracowników, których PiS chce zweryfikować. Zresztą tylko część z nich to donosiciele czy oficerowie bezpieki (choć są i tacy). Wielu to byli oficerowie wywiadu, którzy za PRL robili to samo co za wolnej Polski – zbierali informacje wywiadowcze np. na Bliskim Wschodzie. W dodatku od 10 lat obowiązuje ustawa lustracyjna, wymyślona za pierwszych rządów PiS (2005–07).

Polityka 13.2017 (3104) z dnia 28.03.2017; Świat; s. 55
Oryginalny tytuł tekstu: "Resort dziwnych kroków"
Reklama