Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Świat

Apokalipsa odwołana

Epidemia AIDS opanowana?

Chociaż dziś nadal z HIV żyje 36,7 mln ludzi, to UNAIDS, agenda ONZ zajmująca się HIV, mówi już o zwalczeniu epidemii na całym świecie. Chociaż dziś nadal z HIV żyje 36,7 mln ludzi, to UNAIDS, agenda ONZ zajmująca się HIV, mówi już o zwalczeniu epidemii na całym świecie. REUTERS/Finbarr O'Reilly/File Photo / Forum
AIDS zniknęło z pierwszych stron gazet. Afryka potrafiła się zmobilizować jak nigdy dotąd.
Ośrodek zdrowia w Rwandzie. Nauka używania prezerwatyw.Thomas Imo/Getty Images Ośrodek zdrowia w Rwandzie. Nauka używania prezerwatyw.

Daniela widziałem tylko przez chwilę 15 lat temu, ale pamiętam go do dzisiaj.

W 2002 r. w Nairobi chorym na AIDS pomagała rodzina albo nieliczne, bardzo niewielkie organizacje pozarządowe. Razem z fotografem Krzysztofem Miękusem chodziliśmy wtedy z szefową jednej z tych organizacji po domach chorych w ostatnim stadium choroby. Nie mieliśmy wiele do roboty. Nosiliśmy jedzenie, głównie ryż, bo choroba szybko zjadała skromne zasoby biedaków i na tym etapie byli już od dawna bez grosza.

W slumsie Dondora weszliśmy do domu Daniela.

Całe mieszkanie było jednym małym pokoikiem w długim, zbudowanym z drewna i błota baraku. Nie było okna, wnętrze oświetlała jedna niewielka lampka naftowa. Typowy wystrój domu w slumsie: łóżko zasłonięte kotarą, stół i krzesła. Na ścianie kalendarz wycięty z młodzieżowego pisemka i plakat z argentyńskim piłkarzem. Pod ścianą stały kubły, pędzle i farby – pamiątka po bracie, malarzu szyldów, który zmarł na AIDS rok wcześniej.

Właśnie umierał Daniel. Chorował od kilku miesięcy, od wielu tygodni nie wychodził.

Usiedliśmy przy stole. Przez kilka minut za kotarą nikt się nie ruszał. – Jak się czujesz, Daniel? – powiedziała głośno Caroline Sande, nasza przewodniczka. – Masz gości.

Kotara odsunęła się powoli. Twarzy mężczyzny prawie nie było widać w migoczącym świetle. – Dzień dobry – powiedział z wysiłkiem Daniel po angielsku. – Bardzo was przepraszam, że mój dom tak żałośnie wygląda, ale nie wiedziałem, że przyjdziecie i nie zdążyłem posprzątać.

– Mieszkasz sam? – zapytałem.

– Tak. Moja żona zabrała dzieci i odeszła kilka miesięcy temu, kiedy zacząłem chorować.

– Jak się czujesz dzisiaj?

– Kiepsko. Woda mi się zbiera w brzuchu i czuję się tak, jakbym miał za chwilę wybuchnąć.

Polityka 34.2017 (3124) z dnia 22.08.2017; Świat; s. 48
Oryginalny tytuł tekstu: "Apokalipsa odwołana"
Reklama