Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Świat

Korea Północna znów testuje ładunek jądrowy. Kim gra na nosie USA i Chinom

Kim Dzong Un ogląda najpewniej bombę wodorową. Kim Dzong Un ogląda najpewniej bombę wodorową. Korean Central News Agency / mat. pr.
Kim nie ma zamiaru się zatrzymywać, bo jedynie rakiety różnych zasięgów i głowice z ładunkami jądrowymi zapewniają mu zupełną nietykalność.

Detonacja była silniejsza od wcześniejszych pięciu testów, przeprowadzanych regularnie od października 2006 r. Teraz mogła to być bomba wodorowa, a rząd w Pjongjangu utrzymuje, że ładunek był odpowiednio niewielki, aby umieścić go w głowicy rakiety międzykontynentalnej. I np. posłać na wrogie USA, co północnokoreański dyktator Kim Dzong Un wielokrotnie zapowiadał.

Odpalając znowu bombę jądrową – poprzednio zrobił to przed rokiem – Kim nie tylko łamie zakaz Rady Bezpieczeństwa ONZ, gremium kontrolowanego przez mocarstwa, zwycięzców II wojny światowej próbujących odgrywać rolę międzynarodowego policjanta, ale także przekracza wszelkie granice wyznaczone przez amerykańskiego prezydenta Donalda Trumpa. Ameryka, chcąca zrobić porządek z Kimem i jego arsenałem, kolejny raz staje przed decyzją, czy właśnie nadszedł moment, by zaangażować się militarnie, czego Trump też nie wyklucza.

Kim gra Trumpowi na nosie

Kim nie ma zamiaru się zatrzymywać, bo jedynie rakiety różnych zasięgów i głowice z ładunkami jądrowymi zapewniają mu zupełną nietykalność. Zdaje sobie sprawę, że amerykańska interwencja wojskowa jest mało prawdopodobna. Ameryka wojny ze zbrojącą się intensywnie Koreą Północną mogła próbować wiele lat temu. Było na nią za późno już na przełomie wieków, na interwencję nie zdecydował się wtedy m.in. Bill Clinton.

Obecnie otwarty konflikt pociągnąłby jeszcze więcej ofiar, także w Korei Południowej i Japonii, bo również amerykańscy sojusznicy w Azji staliby się celem północnokoreańskiego odwetu. Tej ceny Ameryka nie będzie chciała raczej zapłacić, trudno to sobie przynajmniej wyobrazić, dlatego Kim może jej tak ostentacyjnie grać na nosie.

Reklama