Wpuśćcie Trumpa do Brytanii
Donald Trump poucza Theresę May. Czy Wielka Brytania odwoła jego wizytę?
Jeden tweet specjalnych stosunków amerykańsko-brytyjskich nie przemoże, ale może posłużyć za kolejny powód, by odłożyć wizytę prezydenta Trumpa w Wielkiej Brytanii. Gdy prezydent amerykański podpiera się materiałami sfabrykowanymi przez brytyjską skrajną prawicę, dyplomacja ma kłopot w skali międzynarodowej. Normalny przywódca nie przykłada ręki do szerzenia nienawiści: jak poważnie traktować prezydenta Trumpa?
Konsternacja zapanowała też oczywiście na samych Wyspach. Nie dość, że ani prezydent, ani jego rzeczniczka nie odnieśli się do ustaleń, że materiał, jakim się posłużył, jest co najmniej częściowo fałszywy, to jeszcze zachował się impertynencko wobec premier Theresy May, którą wezwał, by zajęła się terroryzmem w Wielkiej Brytanii. Tak jakby rząd brytyjski się tym nie zajmował i potrzebował dopiero pouczenia do Trumpa, odgrywającego pierwszego obrońcę świata przed muzułmańskim terroryzmem.
Pani May chcąc nie chcąc znalazła się w defensywie. Jak tu się odwinąć, gdy trzeba bronić współpracy gospodarczej z Amerykanami po breksicie i planować wizytę państwową Trumpa na Wyspach? Choć oficjalnej daty nie ma, ale jest oficjalne zaproszenie, które prezydent przyjął.
Toteż reakcja rządu brytyjskiego na aroganckie zachowanie Trumpa była miękka. Minister spraw wewnętrznych z typowym dla kultury brytyjskiej niedopowiedzeniem skwitowała wyskok Trumpa sugestią, żeby sobie tweetowanie odpuścił, i zaznaczyła, że rząd UK nie toleruje szerzenia mowy nienawiści.
Donald Trump z wizytą w Wielkiej Brytanii?
Opozycji wolno więcej, toteż lider laburzystów wyraził ubolewanie, podobnie jak zwierzchnik państwowego Kościoła anglikańskiego i mąż posłanki zamordowanej przez białego brytyjskiego nacjonalistę, który wykrzykiwał hasło powtarzane właśnie przez grupę, której materiały propagował Trump. Przypomnijmy, że przez kilka miesięcy bliskim współpracownikiem obecnego prezydenta był w Białym Domu twórca i redaktor alt-prawicowego, antysemickiego, rasistowskiego portalu pseudoinformacyjnego. To pokazuje, pod jakim wpływem i w jakim otoczeniu znajduje się prezydent USA. Najdalej poszedł prezydent Londynu Sadiq Khan, muzułmanin. Wezwał, by zarzucić przygotowania do wizyty Trumpa w UK.
Podobnie uważa wielu opozycyjnych polityków i działaczy, a także spora część opinii publicznej. Kto wie jednak, czy większą nauką nie byłoby dla Trumpa i jego ekipy zobaczyć manifestację przeciwko niemu i jego polityce w kraju, który jest najwierniejszym sojusznikiem Ameryki. Niech więc jedzie i naje się wstydu, na jaki zasłużył swoim zachowaniem.