Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Świat

Wierzę Strzemboszowi, nie Morawieckiemu

Mateusz Morawiecki w Bruskeli Mateusz Morawiecki w Bruskeli Premier Mateusz Morawiecki / Facebook
Zarzuty Morawieckiego na temat udziału sędziów Sądu Najwyższego w stanie wojennym, że popełnili jakieś zbrodnie i uzasadniają czystkę analogiczną do czystki sędziów reżimu Vichy, aż trudno skomentować.

Nowy premier Mateusz Morawiecki rozmawiał w cztery oczy z Emmanuelem Macronem, a przed tymi rozmowami objaśnił publicznie, jak zamierza przekonać francuskiego prezydenta, że pisowski zamiar przeprowadzenia czystki w Sądzie Najwyższym jest jak najbardziej zrozumiały i godny poparcia.

Morawiecki powiedział (cytuję za mediami): „Tak się złożyło, że znam dość dokładnie specyfikę reformy wymiaru sprawiedliwości we Francji po upadku Francji Vichy. Opowiem o tym prezydentowi Macronowi, który na pewno jeszcze lepiej zna tę historię. Może zrozumie wtedy, że nie podoba mi się to, że w Sądzie Najwyższym zasiadają sędziowie z czasów stanu wojennego. Może odczyta pewną analogię do sędziów z czasów marszałka Pétaina? Może to do niego trafi”.

PRL jak Francja Vichy?

„Pewna analogia” sądownictwa PRL do sądownictwa Vichy ujawnia dość szokujący światopogląd Morawieckiego. Z pewnością PRL nie był niczyim marzeniem, jednak Francja Vichy to coś zupełnie innego. Polska w 1989 roku nie wydobywała się z reżimu Vichy jak Francja w 1944 roku. To stare dzieje, a skali przeprowadzonych przez Vichy zbrodni nie da się dziś nijak przywołać ani porównać z PRL.

Sędziowie i aparat administracyjny Vichy odpowiadają za deportacje i śmierć 71 tys. francuskich Żydów i niezliczone inne zbrodnie i niegodziwości. Istotnie, we Francji po wojnie w ramach doraźnej, pozasądowej procedury zgilotynowano, rozstrzelano lub powieszono około 8700 kolaborantów, którym zarzucano rozmaite zbrodnie. Potem nastąpiło tzw. l’épuration judiciaire, oczyszczenie sędziowskie, powołano osobne do tego zadania instancje sądowe, które wydały prawie sto tysięcy wyroków, w tym niespełna tysiąc wyroków śmierci.

Reklama