Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Świat

Zwrot Kima ku Korei Południowej. Będzie przełom?

Kim Dzong Un przywraca gorącą linię między Północą a Południem

Kim Dzong Un wydał rozkaz przywrócenia gorącej linii między Północą a Południem. Kim Dzong Un wydał rozkaz przywrócenia gorącej linii między Północą a Południem. AP / EAST NEWS
Zwrot może dziwić, bo stereotypowo uważa się Kima za przywódcę niezrównoważonego i odklejonego od rzeczywistości.

Jak po nocy przychodzi dzień, tak w stosunkach między Koreami po głębokim kryzysie następuje gwałtowne odprężenie. Na początek nowego roku Kim Dzong Un wydał rozkaz przywrócenia gorącej linii między Północą a Południem (telefony milczą od dwóch lat) i wspomniał o możliwości wysłania północnokoreańskich sportowców na organizowane przez Południe igrzyska zimowej olimpiady, które zaczynają się w lutym.

Ten sam Kim Dzong Un w ostatnich miesiącach specjalizował się w testach bomb jądrowych, rakiet do ich przenoszenia i opowieściach o rychłej wojnie. Teraz chciałby się z kuzynami z Południa układać.

Kim chce rozmawiać z Koreą Południową

Zwrot może dziwić, bo stereotypowo uważa się Kima za przywódcę niezrównoważonego i odklejonego od rzeczywistości. Baczni obserwatorzy radzą jednak, by nie ulegać stereotypom. Kim prowadzi wyrachowaną politykę, za co cenę płacą jego poddani. Dysponując państwem o bardzo skromnym potencjale gospodarczym, rzucił wyzwanie USA, a największe mocarstwo w dziejach nie może sobie z nim dać rady. To raczej amerykański prezydent Donald Trump, z zapowiedziami zrobienia z Kimem porządku, wypada mało wiarygodnie. Także Chiny i Rosja niewiele mogą zdziałać, by zdyscyplinować utrzymywanego przez siebie sąsiada. Trzeba jakiejś zręczności, by taki stan rzeczy utrzymać.

Kim znajdzie na Południu partnera do rozmów, bo rządzący od maja prezydent Moon Jae-in szedł do wyborów z obietnicą zbliżenia obu krajów i zaprasza do udziału w igrzyskach (w 1988 roku Kim Ir Sen, ówczesny przywódca Korei Północnej, swoich atletów na letnie zawody nie puścił). Pole do poprawy jest spore, na ponowne uruchomienie czeka np. wspólna przygraniczna strefa przemysłowa, wcześniej ważne źródło dochodów biednej Północy. Przy czym ekipa Moona niezmiennie powtarza, że ewentualne polepszenie stosunków jest potrzebne i zawsze możliwe, ale Południe nie zgadza się utrzymanie północnokoreańskich zbrojeń.

Stosunki koreańskie to długa sinusoida, podobnych kryzysów i ociepleń było już trochę, stąd wiadomo, że od samego straszenia wojną do jej wypowiedzenia droga daleka, tak samo nie każdy pozytywny gest należy brać za dobrą monetę. Najnowszy ruch Kima nie wygląda na razie na jakąś poważną zmianę. Prędzej sygnał, że myśli o negocjacjach. Może też chce w ten sposób kupić trochę czasu i – co pozostaje niemal niewykonalne – spróbować podreperować zszarganą reputację.

Prawdopodobnie odczuł sankcje gospodarcze, zakładające m.in. ograniczenie importu ropy naftowej. Wypełnić je zobowiązują się także poirytowane niesubordynacją Kima Chiny i Rosja. Czy system sankcji będzie szczelny, pokażą dopiero najbliższe miesiące. Ale jeśli sankcje zadziałają, reżimowi zaczną kończyć się pieniądze. A podobno pozycja Kim Dzong Una wśród podległych mu funkcjonariuszy, wbrew licznymi dowodom jego bezwzględności, nie jest tak silna jak dziadka i ojca. Potrzebuje więc zasobów, by kupić sobie lojalność podwładnych.

Mimo ograniczeń międzynarodowych Kim ma mocną pozycję negocjacyjną, napompowaną zeszłorocznym testami broni. Na dodatek wychodząc z ofertą, spróbował wbić klin miedzy Koreę Południową i USA, jej najbliższego sojusznika, machając im przed nosem rakietami i wspominając o guziku atomowym na swoim biurku. Nerwowa reakcja Donalda Trumpa, jak zwykle na Twitterze, który ogłosił, że jego guzik atomowy jest większy, przypomina o jeszcze jednym, fundamentalnym ograniczeniu: Koree zbliżą się na tyle, na ile pozwolą im mocarstwa i zaryglowany przez nie układ sił na Dalekim Wschodzie.

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Historia

Dlaczego tak późno? Marian Turski w 80. rocznicę wybuchu powstania w getcie warszawskim

Powstanie w warszawskim getcie wybuchło dopiero wtedy, kiedy większość blisko półmilionowego żydowskiego miasta już nie żyła, została zgładzona.

Marian Turski
19.04.2023
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną