Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Świat

Igrzyska połówek

Polityczne spotkania na olimpiadzie w Pjongczangu

Siostra Kima Kim Jo Dzong i prezydent Korei Południowej Moon Jae-in Siostra Kima Kim Jo Dzong i prezydent Korei Południowej Moon Jae-in KCNA/Reuters / Forum

Bez względu na ostateczny układ tabeli medalowej zwycięzcą igrzysk zimowej olimpiady w Pjongczangu – lub jej głównym przegranym – będzie południowokoreański prezydent Moon Jae-in. Próbuje wykorzystać imprezę, by zbliżyć do siebie wrogie połówki Korei. Chce ponownie doprowadzić do rozmów o zbrojeniach jądrowych i rakietowych Północy. Na razie udało mu się namówić Północ do udziału w zawodach. Kim Dzong Un wysłał sportowców, działaczy, artystów i przede wszystkim swoją młodszą siostrę. 30-letnia Kim Jo Dzong jest pierwszą z dynastii Kimów, która odwiedziła Południe od lat 50. Tamtejsza prasa traktowała ją jak celebrytkę, Ivankę z Pjongjangu (na wzór Ivanki Trump z Białego Domu), a Moon przyjmował z najwyższymi honorami. Spotkali się kilkakrotnie, m.in. podczas długiego, trzygodzinnego lunchu. Wspólnie wysłuchali koncertu północnokoreańskiej orkiestry. Bilety na jej dwa występy chciało kupić 150 tys. obywateli Południa, choć dostępnych było nieco ponad tysiąc wejściówek, co oznacza, że zainteresowanie przebiło wszystkie dyscypliny olimpijskie. Za pośrednictwem siostry Kim zaprosił Moona do siebie, Moon nie odmawia, wizyta byłaby bez precedensu.

Szlachetna ugodowość nie wszystkim się podoba, z jej powodu sondaże poparcia dla Moona spadły z zeszłorocznych 82 proc. do 59,7 proc. Protestują środowiska konserwatywne. Niezadowoleni są młodzi, najmniej entuzjastyczni wobec pomysłu hipotetycznego zjednoczenia. Krótkotrwała odwilż na Półwyspie nie jest też na rękę Ameryce, gwarantce południowokoreańskiego bezpieczeństwa. Jej przywódcy wysiłki Moona uważają za niebezpieczną samodzielność, która osłabia presję na Kima.

Obecny podczas ceremonii otwarcia igrzysk wiceprezydent USA Mike Pence jak ognia unikał kontaktu z panią Kim. I nie wstał, gdy koreańscy zawodnicy wmaszerowali na stadion pod wspólną flagą i w rzadkim pokazie chwilowej jedności.

Polityka 7.2018 (3148) z dnia 13.02.2018; Ludzie i wydarzenia. Świat; s. 10
Oryginalny tytuł tekstu: "Igrzyska połówek"
Reklama