Dobry wieczór! – tak równo pięć lat temu powitał tłumy na placu św. Piotra nowy papież Franciszek. Zaczął pontyfikat niekonwencjonalnie, bez patosu, skromnie, ciepło, i ten styl kontynuuje. Ale po pięciu latach urok zaczyna się wyczerpywać. Lud katolicki nie przestaje go kochać, ale w kościelnych elitach przeciwnicy Franciszka zwierają szeregi.
Czytaj także: Papieski biograf o pontyfikacie i krytykach Franciszka
Kto odwrócił się od papieża Franciszka?
Gdy Franciszek zaczynał swoje rządy w Kościele, miał przeciwko sobie liberalne media. Liberalna opinia w Argentynie i na Zachodzie postrzegała go jako kolaboranta junty z lat 80., wroga wszystkiego, co lewicowe i postępowe.
Dziś to odium straciło siłę oddziaływania, ale podsumowania pięciolecia nie wypadają tak pozytywnie jak sondaże popularności. Zasadnicza zmiana percepcji polega na paradoksie; konserwatyści w Kościele i na politycznej prawicy odwrócili się od Franciszka, gdyż w ich ocenie jest zbyt liberalny.
Mniej zideologizowani obserwatorzy oddają Franciszkowi, co Franciszka, ale pytają o dorobek. O to, co zmienił przez pięć lat w Kościele, a w szczególności za Spiżową Bramą.
Początek pontyfikatu papieża Bergoglio wzbudził wielkie nadzieje na głębokie reformy centralnej administracji kościelnej. Rzeczywiście, coś w Watykanie drgnęło. Franciszek powołał nowe gremia i urzędy, na czele z radą dziewięciu kardynałów, zaprosił do współpracy ludzi spoza kurii rzymskiej, także świeckich profesjonalistów od finansów, bankowości, zarządzania.