ADAM SZOSTKIEWICZ: – Czy kryzys w stosunkach Rosja–Wielka Brytania wokół sprawy Siergieja Skripała może się przekształcić w kryzys Rosja–NATO i Rosja–Zachód?
ADAM POMORSKI: – Te kryzysy rozwijają się już od dłuższego czasu. Sprawa Skripała to przekroczenie kolejnej bariery. Prowokacja niewątpliwie zamierzona, obliczona na wywołanie chaosu i sprzeczne reakcje. Pytanie brzmi: jak długo można tak ryzykować? I w czyim interesie.
To, że Putin znów wygra wybory prezydenckie, wiedzieli wszyscy. Ale co będzie, kiedy za sześć lat ustąpi? Czy system Putina się nie zawali bez Putina?
Nie wiemy, czy Putin dotrwa do końca kadencji, jaka będzie sytuacja za sześć lat. Tego rodzaju system na ogół nie upada z powodu wymiany przywódcy, który rzadko kiedy jest postacią wybitną, lecz raczej przez zewnętrzne porażki. Awanturnicza polityka zagraniczna może popchnąć Rosję do takiej porażki.
Dlaczego Aleksiej Nawalny nie mógł wystartować w tych wyborach?
Kreml obawiał się, i słusznie, samego jego udziału w kampanii. To nie jest polityk z kręgu władzy ani opozycjonista, który dał się zamknąć w tym systemie. Ma rozmach ludowego trybuna czy raczej populisty. Umożliwienie mu wyborczej konfrontacji z Putinem podważyłoby decorum tego ostatniego. Na użytek wewnętrzny, krajowy, to nie jest sprawa propagandy, ale indoktrynacji – wizerunkowa konkurencja dla rządzącego polityka, upozowanego na jedynego wodza, to już alternatywa systemowa. Sygnał, że istnieją inne warianty.
Nawalny to demokrata?
I nacjonalista. Zapowiadał na przykład, że nigdy nie odda Krymu, jeśli zdobędzie władzę. Nie sprawia wrażenia człowieka głęboko związanego z demokracją w rozumieniu zachodnim.