Świat

Waszyngton straszy Teheran

Zastąpić porozumienie z Iranem? USA mają plan

Protest w Teheranie po ogłoszeniu decyzji przez Donalda Trumpa o wycofaniu się z umowy z Iranem Protest w Teheranie po ogłoszeniu decyzji przez Donalda Trumpa o wycofaniu się z umowy z Iranem Tasnim News Agency/Reuters / Forum
Ajatollahowie są przekonani, że celem obecnej amerykańskiej ekipy jest zmiana reżimu w Iranie.

Sekretarz stanu Mike Pompeo przedstawił plan nowej polityki USA wobec Iranu, precyzujący, czym administracja Donalda Trumpa zamierza zastąpić zawarte w 2015 roku porozumienie nuklearne z tym krajem, czyli tzw. JCPOA (ang. skrót od: Wspólny Wszechstronny Plan Działania), z którego amerykański prezydent niedawno się wycofał.

Iran, jak powiedział szef amerykańskiej dyplomacji, ma ostatecznie zrezygnować z planów budowy broni atomowej, zapewnić międzynarodowym inspektorom pełny dostęp do swych instalacji nuklearnych, położyć kres proliferacji rakiet balistycznych, zrezygnować ze sponsorowania terrorystycznych organizacji na Bliskim Wschodzie i w Afganistanie oraz popierania milicji szyickich destabilizujących kraje arabskie, zaprzestać gróźb pod adresem Izraela i wycofać siły z Syrii.

Groźba sankcji pod adresem Iranu

Niespełnienie tych żądań – ostrzegł Pompeo – spowoduje wprowadzenie „najsilniejszych w historii” sankcji ekonomicznych. Jeżeli inne kraje – sygnatariusze porozumienia z 2015 roku – będą nadal handlować z Iranem, same spotkają się z amerykańskimi, tzw. wtórnymi, sankcjami. To ostatnie ostrzeżenie, skierowane do Niemiec, Francji i Wielkiej Brytanii, wystosował również doradca prezydenta ds. bezpieczeństwa narodowego John Bolton.

Administracja Trumpa stawia tym samym Iran pod ścianą, licząc, że jego trudności gospodarcze – z którymi kraj ten nie może sobie poradzić mimo zniesienia (co prawda niepełnego) sankcji na mocy porozumienia JCPOA – zmuszą go, wobec groźby rozruchów, do ustępstw.

Oprócz kija jest coś w rodzaju marchewki – zapowiedź, że jeśli reżim republiki islamskiej będzie grzeczny, może liczyć na bliżej nieokreśloną pomoc gospodarczą oraz pełną normalizację stosunków. Sekretarz skarbu Mnuchin podkreślił, że Ameryka poczeka z sankcjami, dając Teheranowi szanse na rozpoczęcie negocjacji nad nowym porozumieniem – takim, w którym rząd irański zgodzi się na dużo więcej, niż zgodził się w układzie wynegocjowanym trzy lata temu.

Jak zareagują ajatollahowie?

Czy można na to liczyć? Żądania przedstawione przez Pompeo sprowadzają się do całkowitej zmiany obronnej i zagranicznej polityki Iranu. Czy można sobie wyobrazić, żeby kraj o imperialnej przeszłości, z ambicjami regionalnego mocarstwa i rządzony przez duchownych, przepełnionych poczuciem religijnej misji, skapitulował pod groźbą ekonomicznych represji?

Reżim ajatollahów, w którym grają rozmaite tendencje, a po porozumieniu 5+1+1 osłabły siły twardogłowych, raczej znowu skonsoliduje się pod ich wodzą i zaostrzy kurs wobec własnego społeczeństwa. Jeśli nawet nie wznowi od razu prac nad programem nuklearnym.

W tle majaczy jednak groźba ostateczna – siłowej konfrontacji. Waszyngton Trumpa liczy, że Teheran się przestraszy. Pompeo i Bolton swego czasu sugerowali, że irańskie instalacje – tak jak chciałby tego Izrael – należy zbombardować. Będąc już w wąskim kręgu kluczowych doradców Trumpa, nie wracają do tego pomysłu, ale ajatollahowie to pamiętają i są przekonani, że celem obecnej amerykańskiej ekipy jest zmiana reżimu. Można się obawiać, że zamiast oddać władzę pod presją rewolty w kraju albo w wyniku obcej agresji, prędzej zaryzykują wojnę z Izraelem. Zakładając, że ograniczy się ona do krótkiej potyczki, bo przecież ani „mały szatan” Izrael, ani „wielki szatan” Ameryka nie zdecydują się na wojnę totalną. Za dużo mają do stracenia.

Czytaj także: Czy Irańczycy odsuną ajatollahów od władzy?

Trump zerwał umowę zawartą przez Obamę

Trump zerwał porozumienie mocno niedoskonałe, które jedynie odsuwało w czasie moment, kiedy Iran mógłby się uzbroić w broń nuklearną, i nie rozwiązywało żadnych innych konfliktowych problemów z tym krajem. Porozumienie Obamy z 2015 roku oparte było na ukrytych nadziejach na rozmiękczenie i ewolucję irańskiego reżimu, być może nieco na wyrost.

Ale zastąpiono je kursem niebezpiecznym, grożącym wyczerpaniem się dyplomacji i wejściem na drogę konfrontacji zbrojnej. A przy tym doprowadził on do jeszcze większego skłócenia USA z ich europejskimi sojusznikami. Z takiego obrotu rzeczy cieszyć się mogą tylko Rosja i Chiny.

Czytaj także: Czy na Bliskim Wschodzie ruszy atomowa kaskada?

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Kraj

Radosław Sikorski dla „Polityki”: Świat nie idzie w dobrą stronę. Ale Putin tej wojny nie wygrywa

PiS wyobraża sobie, że przez solidarność ideologiczną z USA Polska może być takim Izraelem nad Wisłą. Że cała Europa będzie uwikłana w wojnę handlową ze Stanami Zjednoczonymi, a Polska jako jedyna traktowana wyjątkowo przez Waszyngton. To jest ryzykowne założenie – mówi w rozmowie z „Polityką” szef polskiego MSZ Radosław Sikorski.

Marek Ostrowski, Łukasz Wójcik
18.04.2025
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną