Były dyrektor Exxon Mobil bez żadnego politycznego doświadczenia nie spełnił nadziei, że jego wiedza i umiejętności menedżera naftowego biznesu przydadzą się w dyplomacji. Jego główną „zasługą” pozostanie propozycja odchudzenia budżetu Departamentu Stanu o 30 procent, zablokowana przez Kongres, i wypłoszenie z resortu wybitnych specjalistów od spraw międzynarodowych.
Tillerson zawiódł Trumpa
Na Foggy Bottom (siedziba resortu) był izolowany i nie potrafił przekonująco wyartykułować celów polityki zagranicznej administracji. Zyskał opinię najgorszego sekretarza stanu w najnowszej historii Ameryki.
Przede wszystkim jednak zawiódł Donalda Trumpa, z którym – jak się okazało – zbyt wiele go dzieli. Sprzeciwiał się upragnionemu przez prezydenta zerwaniu układu nuklearnego z Iranem i forsował dyplomatyczne rozstrzygnięcie konfliktu z Koreą Północną, za co Trump beształ go w tweetach, pisząc, że „traci czas” – chociaż teraz planuje spotkanie z Kim Dzon Unem. W rewanżu niejako sekretarz stanu publicznie nazwał w ubiegłym roku swego szefa „p....ym kretynem”, co prezydent na pewno sobie zapamiętał.
Według swego rzecznika Tillerson chciał mimo wszystko zachować posadę i był zaskoczony jej utratą. Ale Trump prawdopodobnie ma rację, gdy mówi, że na politycznej emeryturze były szef dyplomacji „będzie szczęśliwszy”. Może teraz bezkarnie obdarzać prezydenta mało pochlebnymi epitetami.
Czytaj także: Amerykańska dyplomacja w rozsypce. Bo jej szef nie lubi dyplomatów
Kim jest Mike Pompeo, nowy sekretarz stanu USA?
Nowym sekretarzem stanu został dotychczasowy dyrektor CIA, Mike Pompeo. Jest on ideologicznie bliższy Trumpowi niż Tillerson, typowa postać amerykańskiego establishmentu. Pompeo wypłynął na fali prawicowo-populistycznego buntu przeciw republikańskim elitom narastającego w USA od dekady w postaci ruchu Tea Party, której głosami został wybrany do Izby Reprezentantów.
Trump mianował do szefem CIA, aby załagodził tam konflikt prezydenta z wywiadem w związku z oskarżeniami Rosji o próby pogrążenia w wyborach prezydenckich Hillary Clinton, popartymi przez CIA.
Pompeo, absolwent West Point i Harvarda, wykazał polityczną zręczność, bo podpisał się pod tymi zarzutami, lecz jednocześnie poparł stanowisko prezydenta, że jeśli nawet Rosja maczała palce w wyborach, to ich wynik nie ma z tym nic wspólnego. Nowy sekretarz stanu, w odróżnieniu od Tillersona, zgadza się poza tym z prezydencką krytyką porozumienia z Iranem, a nawet broni agentów CIA przed oskarżeniami o tortury. Ma też opinię islamofoba i orędownika utrzymania więzienia dla podejrzanych o terroryzm w Guantamo. Jest lojalnym trumpistą.
Co nowy sekretarz stanu myśli o Rosji
W sprawie Rosji jednak Pompeo wyznaje dość typowe w GOP poglądy, uważając ją za geopolityczne zagrożenie dla Ameryki. Jako zwolennik twardego kursu będzie się zapewne opowiadał za utrzymywaniem sankcji, dopóki Moskwa nie dokona jakichś ustępstw na Ukrainie. Z polskiego punktu widzenia to optymistyczne.
Co do relacji z Polską – czy ściślej z jej obecnym rządem – trudno coś na razie przewidywać. Sygnałem, w jakim kierunku pójdzie dyplomacja „wschodnioeuropejska” USA pod wodzą Pompeo, będą dopiero ewentualne zmiany na kierowniczych stanowiskach w Departamencie Stanu, takich jak jego biuro prasowe czy asystent sekretarza stanu ds. Europy i Rosji.