Już po wydaniu tego numeru POLITYKI prezydent USA zdecyduje o wojnie z Europą. Co prawda „tylko” handlowej, ale i tak atmosfera po obu stronach Atlantyku jest bojowa. Do 1 czerwca Trump musiał zdecydować o losie karnych ceł na aluminium i stal, importowanych do USA. Cła weszły w życie już w marcu, ale w ostatniej chwili Amerykanie postanowili, że przynajmniej na razie nie obejmą firm europejskich. Prezydent co miesiąc więc prolonguje ich zawieszenie. – To jak miecz Damoklesa – twierdzi Max Boot, amerykański komentator związany m.in. z „Wall Street Journal”. – Biały Dom liczy, że w ten sposób zmusi Europejczyków do większego otwarcia ich rynku na amerykańskie produkty. Ale może się przeliczyć.
1.
Trump ma trudny okres. Przed weekendem odwołał spotkanie z północnokoreańskim liderem Kim Dzong Unem. To miał być jego tytuł do pokojowego Nobla, miał usiąść z Kimem i rozwiązać jeden z najbardziej palących problemów świata, czego nie zdołali jego poprzednicy. Po tym jednak, gdy Koreańczycy zawczasu wykluczyli rezygnację z programu nuklearnego, naśmiewając się przy okazji z oczekiwań Amerykanów, Trump wziął to do siebie i najwyraźniej zapomniał o pokoju na świecie.
Trzy dni wcześniej amerykański prezydent odwołał z kolei wojnę handlową z Chinami. Pekin ostatecznie zgodził się na „znaczącą” obniżkę amerykańskiego deficytu w handlu z Chinami. Ale nie wiadomo, jak to się ma stać i jaka konkretnie będzie kwota tej redukcji. Według głównego doradcy ekonomicznego Trumpa Larry’ego Kudlowa redukcja deficytu wyniesie co najmniej 200 mld (z 375). Ale Chińczycy natychmiast to zdementowali, wskazując, że w umowie nie ma żadnej kwoty. Republikanie w Kongresie nazwali taki układ „największą porażką gospodarczą Ameryki od czasów Obamy”, co musiało Trumpa zaboleć.